Arrow-long-left
PL|EN

Kanał sztuki

Wywiady

Czytanie pozwala zrozumieć siebie i świat

mini-rozmówki, kadr z wideo, archiwum artystki

Na zdjęciu widać dwie kobiety siedzące w bardzo małej odległości naprzeciw siebie, zwrócone profilami do obiektywu aparatu. Patrzą na siebie i uśmiechają się przyjaźnie. Tło stanowi jasnoszara podłoga i ściana. Poza dwoma drewnianymi krzesłami, z płóciennymi oparciami i siedzeniami, na których siedzą kobiety, nie ma tam żadnych innych sprzętów. Postać po lewej stronie to młoda Czeczenka, sądząc po stroju – muzułmanka. Ubrana jest w długą, czarno-białą tunikę w wąskie pionowe paski, czarne spodnie, sandały i pończochy, a na głowie ma czarną chustę zakrywającą szczelnie włosy i szyję. Chusta opada na plecy i piersi. Czeczenka trzyma złożone dłonie na kolanach. Po drugiej stronie siedzi Polka, starsza kobieta, której siwe włosy upięte są w kok. Na twarzy ma okulary, a na szyi korale. Ma na sobie ciemnoniebieską długą bluzkę z dekoltem, jasne dżinsy i granatowe sandały na białej platformie. Dłonie trzyma na kolanach, jej paznokcie pomalowane są na jasny kolor.

[autorka deskrypcji: Bogna Błażewicz]

mini-rozmówki, kadr z wideo, archiwum artystki

mini-rozmówki, kadr z wideo, archiwum artystki

Po lewej: Na zdjęciu widać dwie młode kobiety siedzące w bardzo małej odległości naprzeciw siebie, zwrócone profilami do obiektywu aparatu. Patrzą na siebie. Tło stanowi jasnoszara podłoga i ściana. Poza dwoma drewnianymi krzesłami, z płóciennymi oparciami i siedzeniami, na których siedzą kobiety, nie ma tam żadnych innych sprzętów. Postać po lewej stronie to młoda Czeczenka. Ubrana jest w długą, czarną suknię zakrywającą nawet buty, a na głowie ma modrą chustę zakrywającą szczelnie włosy i szyję. Chusta opada na piersi i częściowo na ramiona i kark. Czeczenka trzyma złożone dłonie na udach, na jednej z nich błyszczy duża tarcza zegarka. Po drugiej stronie siedzi Polka o jasnych włosach upiętych w kitkę, ma otwarte usta jakby mówiła coś ze śmiechem. Ubrana jest w seledynową marynarkę, kolorową bluzkę i jasne dżinsy. Na stopach ma białe trampki.

Po prawej: Na zdjęciu, tak jak na poprzednim, widać dwie kobiety siedzące w bardzo małej odległości naprzeciw siebie, zwrócone profilami do obiektywu aparatu. Patrzą na siebie. Wyraz ich twarzy jest raczej poważny. Tło stanowi jasnoszara podłoga i ściana. Poza dwoma drewnianymi krzesłami, z płóciennymi oparciami i siedzeniami, na których siedzą kobiety, nie ma tam żadnych innych sprzętów. Postać po lewej stronie to Czeczenka w średnim wieku, sadząc po stroju – muzułmanka. Ubrana jest w długą, granatową suknię, eleganckie czarne buty na wysokich obcasach. Na głowie ma upiętą kremową chustę, z niebieską dekoracją na czole, zakrywającą szczelnie włosy i szyję. Chusta opada na piersi i częściowo na ramiona i kark. Czeczenka trzyma dłonie złożone na brzuchu. Po drugiej stronie siedzi młodsza od niej Polka. Ma jasne włosy opadające na ramiona, a ubrana jest w różową bluzkę z podwiniętymi rękawami i spodnie w kolorowe kwiaty na czarnym tle. Na stopach ma płaskie, pastelowe sandały. Kobiety niemal stykają się kolanami.

[autorka deskrypcji: Bogna Błażewicz]

 

Od pięciu lat znowu czytam książki dla dzieci i bardzo często, czytając, dostosowuję końcówki i dodaję brakujące zdania. Przez rok czytałam dzieciom żydowskim w szkółce niedzielnej. Czytałam w ośrodkach dla cudzoziemek i cudzoziemców i regularnie w przedszkolu mojego pięcioletniego syna. Zawsze o tym, co trudno sobie wyobrazić – o doświadczeniu uchodźczym, o dziewczynkach, które nie zostają matkami, tylko realizują swoje pasje, o wojnie, która nie ma żadnego sensu, o doświadczeniu choroby czy ograniczonej sprawności, o żałobie. Okazuje się, że wszystko to można zrozumieć, mając kilka lat. Wnioskuję z tego, że poczucie wspólnoty nie musi być budowane na wspólnym doświadczeniu, ale na empatii.

Dzisiaj, z domu, staram się czytać tylko o tym, co przyjemne, ale czasem źle mnie słychać, coś przerywa. W ośrodku dla cudzoziemców i cudzoziemek nie ma dobrego zasięgu i komputerów, więc najwięcej czasu zajmuje nam połączenie się, a później niewiele już zostaje do końca limitowanego połączenia.

Limit to granica. Słowo „granica” wymawia się po czeczeńsku doza, „kontrola” to hazalla, a „cel przyjazdu” to bahan wara. Tak uprościłyśmy wymowę z porozumieniu z Khedi Alievą1, z którą rok temu wydałyśmy pierwszą polsko-czeczeńską książkę/słownik. Pierwszą, chociaż od 2000 roku osoby z Czeczenii są najliczniejszą grupą starającą się o ochronę międzynarodową w Polsce, mimo że w statystykach figurują jako obywatelki i obywatele Rosji.

Przez siedem dni i nocy przetłumaczyłyśmy z Khedi setki słów i zdań „Mini-rozmówek polsko-czeczeńskich / czeczeńsko-polskich”2, ale nie wybrałyśmy ich same. Wcześniej, przez dwa tygodnie spotykałam się z mieszkankami i mieszkańcami Bydgoszczy, z mieszkankami ośrodka dla cudzoziemek i cudzoziemców w Grupie (oddalonego o nieco ponad godzinę jazdy samochodem). Spotykałyśmy/liśmy się też wspólnie, żeby doświadczyć kolejnej niewidzialnej granicy zwanej barierą językową, którą postanowiłyśmy/liśmy przekroczyć.

mini-rozmówki, fot. Paweł Błęcki

Zdjęcie przedstawia książkę położoną na środku, nieco ukośnie, na szarobeżowym tle. To książka Pameli Bożek pod tytułem: Mini-rozmówki polsko-czeczeńskie czeczeńsko-polskie. Napis jest czarny, w trzech rzędach, po dwa słowa w każdym. Nad tytułem znajduje się imię i nazwisko autorki, napisane mniejszą czcionką. Okładka ma białe tło ozdobione z prawej strony trzema czerwonymi i dwoma zielonymi kwadratami. W przerwie pomiędzy nimi, w układzie poziomym, przebiegają wspomniane czarne napisy – imię, nazwisko i tytuł.

[autorka deskrypcji: Bogna Błażewicz]

 

„Mini-rozmówki” otwiera wybór najważniejszych słów, które jak się okazało, choć wybrane niezależnie, były wspólne dla obu grup. Podczas spotkań uczyłyśmy/liśmy się wymawiać: „wolność”, „miłość”, „dobro”, „prawda”, ojciec”, „matka”, „dziecko”, „wiara”, „radość”, „solidarność” i „życie” – marszo, bezam, dikalla, bako-o, da, nana, bera, teszam, hazhetar, hankhetar, dahar. Ten pierwszy rozdział to nauka podstawowych słów – książka dla dzieci.

Ale rozmówki nie pozostały naiwne w swojej prostocie i zupełnie jak dobre książki dla dzieci nie pozostawiają wątpliwości co do okrucieństwa dziejącego się wokół politycznej granicy – doza. Polska łamie postanowienia Konwencji Genewskiej, w której zapisane jest zaklęcie, a zaklęcia powinny przecież działać. Mówisz: „proszę o status uchodźcy” (uchodźczyni jest najpewniej niewymawialna, ale to właśnie dopowiadam, czytając książki dzieciom). Zaklęcie jednak nie działa.

Rozpoczynając rezydencję w BWA w Bydgoszczy, miałam świadomość, że będę musiała zmierzyć się nie tylko z barierą językową, ale też ubiegać o kredyt zaufania. Poprosiłam więc o pomoc i rekomendację, tak jak rekomenduje się osoby starające się o ochronę międzynarodową, zapewniając, że można im zaufać (co wydaje się nie mieć żadnego znaczenia i mocy sprawczej). Rekomendację tę nagrały dla mnie moje przyjaciółki z ośrodka w Łukowie, z którymi znałam się już dłuższy czas, działając wspólnie i tworząc postartystyczną inicjatywę introligatorską „Notesy z Łukowa”. Podczas spotkania w ośrodku w Grupie odtworzyłam więc melodię ich głosów, ufając, że tym razem zaklęcie zadziała.

mini-rozmówki, kadr z wideo, archiwum artystki

mini-rozmówki, fot. Paweł Błęcki

Po lewej: Zdjęcie przedstawia dwie osoby siedzące naprzeciw siebie, nieco ukośnie. Postać po lewej stronie to kobieta żywo gestykulująca i prawdopodobnie mówiąca, ale patrząca gdzieś przed siebie, a nie na siedzącego tuż przy niej mężczyznę. Mężczyzna przygląda jej się uważnie. Obie osoby widać mniej więcej do pasa, z małymi fragmentami ud. Postacie siedzą na tle jasnoszarej ściany. Kobieta jest młoda, tęższej budowy ciała, ma na głowie czarną chustę w jasne kwiatki, opadającą aż na pierś od strony widza. Nad czołem widać wystające spod chusty jasne, gładko uczesane włosy. Ubrana jest na czarno – w bluzkę i żakiet oraz spodnie bądź spódnicę, bo widoczny jest tylko mały fragment. Mężczyzna jest starszy, z wysokim czołem i siwymi włosami. Ubrany jest w biało-czerwoną trykotową koszulkę kibica z polskim godłem (biały orzeł na czerwonym tle) po prawej stronie i emblematem piłkarskim po lewej. Krótkie rękawy koszulki i lamówka wokół dekoltu są czerwone, reszta jest biała, nie licząc wspomnianych emblematów. Ma też na sobie szare spodnie.

Po prawej: Na zdjęciu widać fragment bydgoskiej ulicy. Na pierwszym planie znajduje się słup sygnalizacji świetlnej, za nim widoczny jest narożny fragment kamienicy. Na środku znajduje się okno wystawowe, na którym naklejono białe litery tworzące napis w dwóch rzędach: „Pamela Bożek; mini-rozmówki”. Przez szybę widoczne są 2 kolumny czarnych napisów na białej ścianie. Kolejne okno wystawowe należy do zegarmistrza. Na ulicy po lewej stronie widać 4 osoby. Są to przechodnie – kobieta z dwójką małych dzieci, z których jedno siedzi w wózku, oraz kobieta, która stoi na stopniach prowadzących do zegarmistrza. Po prawej stronie ściana kamienicy jest odrapana, u dołu widnieją napisy graffiti.

[autorka deskrypcji: Bogna Błażewicz]

 

Na pracę nad rozmówkami zdecydowały się Zulfiia Akhmethanova, Fatimat Musaeva i Madina Balsaeva, a oprócz nich dwadzieścia osiem osób, którym sama potrafiłam wszystko wyjaśnić.

Połowa nakładu Mini-rozmówek trafiła do Fundacji EMIC w ramach mojej praktyki małych gestów, które nie przynoszą być może istotnej poprawy sytuacji finansowej, jednak pozwalają mi wyobrazić sobie inną skalę strategii wspierania poprzez na przykład zaangażowaną praktykę wydawniczą. Organizacje pozarządowe pracujące na rzecz migrantów i migrantek w Polsce zmagają się z ogromnymi trudnościami ekonomicznymi, a istotnych, długofalowych, wartościowych działań nie da się finansować zbiórkami zabawek i odzieży. Myśląc o wsparciu, trzeba więc ufać tym, które/rzy mają największe doświadczenie i znają realne potrzeby. Na stronie Fundacji można jeszcze kupić książki, przekazując darowiznę na realizację celów statutowych.

„Notesy z Łukowa”, dzięki Stowarzyszeniu „Dla Ziemi”, od ponad dekady prowadzącemu działania w ośrodkach na Lubelszczyźnie, nie są już cegiełką. Notesy szyją ręcznie mieszkanki ośrodka posiadające aktualne zezwolenie Urzędu do Spraw Cudzoziemców na pracę, za którą otrzymują wynagrodzenie na podstawie umów. Można kupić je w każdej chwili w sklepie internetowym prowadzonym przez stowarzyszenie. „Notesy z Łukowa” określane są mianem projektu postartystycznego czy partycypacyjnego, ale na poziomie ludzkim, nie sztucznym opiera się on na wspólnocie i więzi.

notes z Łukowa, fot. z archiwum artystki

Zdjęcie przedstawia rozłożony notes, który położony jest ukośnie od lewego dolnego rogu w stronę prawego górnego rogu. W górnej części zdjęcia widać więcej tła niż u dołu, a jest ono jasnoszare. Notes leży więc na pierwszym planie. Po lewej stronie na karcie w kolorze beżowym, typowym dla papieru pakowego, odciśnięta jest pieczęć z napisem „Notesy z Łukowa”. Pieczęć ma kształt poziomego rombu w podwójnej ramce, a w środku przebiega cienka, czarna, pozioma linia, którą na środku przerywa mały czarny romb z przyimkiem „z” zawartym w haśle „Notesy z Łukowa”. Hasło napisane jest w trzech rzędach, po jednym słowie w każdym. Po prawej stronie widać wewnętrzną stronę okładki notesu wykonanej ze srebrzystej folii. Na tej folii leży pieczątka, za pomocą której stemplowane są notesy. Pieczątka ma czarny uchwyt, a strona odbijająca jest biała z niebieską częścią gumową służącą do nanoszenia pieczęci na papier.

[autorka deskrypcji: Bogna Błażewicz]

 

Partycypacja sięga daleko poza ośrodek, angażując miejsca związane ze sztuką i aktywizmem, w których notesy można kupić stacjonarnie i są to (choć w związku z pandemią powinnam napisać, że dotychczas były) Galeria Szara w Katowicach, salon Ciach Fryzjer w Warszawie, sklepy Kooperatywy Dobrze w Warszawie, Galeria Jest we Wrocławiu, Fundacja Obszar Wspólny w Łodzi, Klubokawiarnia Pestka w Częstochowie, Art Bookstore Królikarnia w Pałacu Królikarnia w Warszawie. Były również dostępne podczas Miesiąca Fotografii w Krakowie i na Festiwalu Nadmiar.

Na potrzeby archiwizacji i sztuczności każda kolaboracja formalnie objawia się unikatową serią notatników z logo NzŁ i kolaboranta/tki. Notes kosztuje zawsze 40 złotych, a po odjęciu niemożliwych do uniknięcia kosztów jego autorka otrzymuje 18 złotych. To wynagrodzenie za około godzinę pracy, którą można wykonać w dogodnym momencie, co z mojej prywatnej perspektywy osoby samodzielnie wychowującej (tylko jedno!) dziecko wydaje się warunkiem koniecznym, by mówić o dostępności. Sytuacja ekonomiczna osób oczekujących na decyzję Urzędu do Spraw Cudzoziemców jest trudna, bo trudno aktywnie ją zmieniać. Wyobraź sobie, że z trojgiem dzieci i mężem mieszkasz w jednym pokoju. Albo inaczej: to dzieci mieszkają w pokoju, ty z mężem w kuchni. Trwa to już ponad trzy lata, w tym czasie raz otrzymujesz pozwolenie na pracę, raz je tracisz, chociaż i tak trudno mówić o stabilności potencjalnego zatrudnienia, a mimo dynamicznie zmieniających się warunków ekonomicznych w Polsce od dziesięciu lat wysokość „kieszonkowego” nie ulega zmianie: 50 złotych miesięcznie plus 20 złotych na środki higieniczne dla osoby dorosłej.

W jednym z wywiadów, który przeprowadziłam w ostatnim tygodniu dla nowego numeru „Wiza-Vis”, kwartalnika poświęconego sztuce, więzi i migracji, moja rozmówczyni, uchodźczyni z Gruzji, Julietta przypomniała, że dziewięć lat temu, kiedy przyjechała do Polski, kilogram ziemniaków kosztował 50 groszy.

VISA-VIS, fot. z archiwum artystki

VISA-VIS, fot. z archiwum artystki

Po lewej: Na zdjęciu widać dwie młode kobiety siedzące blisko siebie w księgarni BOOK OFF znajdującej się w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Obie czytają egzemplarze gazety WIZA-VIS, które trzymają szeroko rozłożone. Na dużych białych arkuszach widnieje czarny druk. Czytające siedzą na białych, siatkowych krzesłach z metalowymi ramami i czarnymi nogami z prętów, stojących na szarej kafelkowej podłodze. Postać na pierwszym planie po lewej ma długie, ciemne, proste włosy opadające na ramiona. Ubrana jest w sweterek w czarno-biały melanż i spodnie w kolorze khaki. Postać nieco głębiej, po prawej stronie to blondynka w okularach, ubrana w jasnobeżowy komplet – bluzę i spódnicę. Tuż za kobietami widać rozłożystą roślinę doniczkową. Po prawej stronie stoi czarna lada księgarni i widać fragment czarnej półki. Na obu meblach leżą bądź stoją książki w kolorowych okładkach. Głębiej widoczna jest biała ściana z czarnym napisem MUZEUM i duże okno.

Po prawej: Na pierwszym planie na zdjęciu widać pierwszą stronę gazety WIZA-VIS, nr 1., którego tematem przewodnim była droga. Teksty są w dwóch językach – po polsku i rosyjsku. Tłem dla gazety jest blat okrągłego czarnego stolika, od którego odbija się światło. Nieco głębiej widać fragment białego siatkowego krzesła na metalowej ramie. To oparcie krzesła przebiega nieco ukośnie na prawo. Po lewej stronie przedstawiona jest podłoga z fragmentem metalowej, drucianej siatki, powyżej rozpostarty jest duży zielony liść rośliny doniczkowej. Po prawej stronie widać podłogę z małych szarych kafelków i fragmenty zielonych liści. Wszystko to jednak stanowi tylko tło dla najważniejszej na zdjęciu – gazety WIZA-VIS.

[autorka deskrypcji: Bogna Błażewicz]

 

Przywołany przeze mnie „Wiza-Vis” powstaje dziś jako oddolna inicjatywa sytuująca mnie na pozycji artystki-redaktorki i producentki gazety, której pojawienie się wydaje się logiczną konsekwencją wydarzeń. Jednym z priorytetów, który przyjęłam, planując „Wiza-Vis”, była współpraca z niezależnymi publicznymi instytucjami i włączanie osób, które mają realny wpływ na ich ofertę i kierunek zaangażowania. Szczególnie teraz, ale i z myślą o nadchodzącej niełatwej przyszłości potrzebujemy dzielenia przywilejów, udzielania głosu i widzialności tym grupom i tym narracjom, które pozostają na marginesie, nikną z pola widzenia. Pierwszy numer poświęcony tematyce drogi został wydany dzięki przyznanemu mi przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie i Fundację Nieograniczona Stypendium im. Bogny Olszewskiej.

Instytucjonalny matronat nad „Wiza-Vis” spoza czasu, „Wiza-Vis” #kwarantanny objęła Galeria Labirynt w Lublinie, a o sytuacji migrantek i migrantów w Polsce rozmawiają osoby, których ta sytuacja bezpośrednio dotyczy lub którym w udziale przypadnie tworzenie zmiany, na jaką wszystkie i wszyscy mamy dziś tak wielką nadzieję.

Dzięki zaangażowaniu wielu: autorek i autorów, poetek i poetów, tłumaczek i tłumaczy, artystek i artystów, graficzek i grafików, organizacji pozarządowych i przedstawicielek instytucji, a także wszystkich osób, które zdecydowały się podzielić swoimi kompetencjami, uda się stworzyć niewielkie archiwum rozmów z pierwszego miesiąca pandemii.

„Czytanie pozwala zrozumieć siebie i świat” jest hasłem społecznej kampanii telewizyjnej promującej czytelnictwo, wydaje się, że pochodzącej jeszcze z czasów mojego dzieciństwa. Rezonuje mi ono w głowie, pozbawione ówczesnego kontekstu, nasycone już jednak nowym. Dziś kiedy myślę: „pisanie / czytanie”, to myślę o wzajemności, o nadawaniu komunikatu i odbieraniu go (przez słuchanie / odczytywanie), a następnie o formułowaniu odpowiedzi. Zamiast „solidarność” myślę więc hankhetar i nie wydaje mi się ona już ani przebrzmiała, ani zmęczona, ani niemożliwa.

Pamela Bożek – artystka wizualna, absolwentka i doktorantka ASP w Krakowie; stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego; laureatka II Stypendium im. Bogny Olszewskiej przyznawanego przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie i Fundację Nieograniczona; grantobiorczyni Funduszu Feministycznego (ze Stowarzyszeniem „Dla Ziemi”). Jako artystka zajmuje się praktykami postartystycznymi o charakterze partycypacyjnym, interesują ją tematy migracji, niepełnosprawności, szeroko rozumianej biedy i wykluczenia. Wydawczyni kwartalnika „Wiza-Vis”, współtworzonego przez uchodźczynie i uchodźców w Polsce. Współpracuje z organizacjami pozarządowymi działającymi na rzecz migrantów i migrantek w Polsce, między innymi ze Stowarzyszeniem „Dla Ziemi”, Fundacją Ocalenie, Fundacją EMIC, Fundacją Kobiety Wędrowne, Fundacją dla Wolności. Pomysłodawczyni i facylitatorka postartystycznej inicjatywy introligatorskiej „Notesy z Łukowa”, wspierającej ekonomicznie uchodźczynie w Polsce.


 

1 Khedi Alieva – prezeska Fundacji Kobiety Wędrowne, Czeczenka, aktywistka, członkini pierwszej w Polsce Rady Imigrantek i Imigrantów miasta Gdańska.

2 „Mini-rozmówki polsko-czeczeńskie / czeczeńsko-polskie” – projekt zrealizowany w ramach Programu Rezydencji Artystycznych Galerii Miejskiej BWA w Bydgoszczy, kuratorka: Danka Milewska.

Newsletter

Bądź z nami na bieżąco – Zapisz się do naszego newslettera i śledź nas w mediach społecznościowych: