Arrow-long-left
PL|EN

Wstępniak

Krytyka

Sztuka lesbijska* w Polsce. Trwamy i ryjemy

Stencil na ulicy Brzeskiej w Warszawie, efekt warsztatów Sistrum, fot. Joanna Kessler

Agnieszka Małgowska: Bardzo się cieszę, że mogłyśmy przygotować dzięki Galerii Miejskiej Arsenał numer „Magazynu RTV” poświęcony polskiej sztuce lesbijskiej*. Cieszymy się, ale już wiemy, że trzeba się tłumaczyć. [śmiech] Jest bowiem tyle do opowiedzenia i pokazania, a numer ma ograniczoną pojemność. Musiałyśmy dokonać niełatwego wyboru, o czym zaraz powiemy.

Maja Korzeniewska: Szczególne znaczenia ma dla nas fakt, że lesbijski* numer ukazuje się teraz, w takim czasie politycznym. Obserwujemy narastający nacjonalizm, nagonkę na społeczność LGBTQ+, którą wzmacniają coraz to nowe wydarzenia i polityczne akty. Już teraz trudno w Polsce oddychać, co będzie za chwilę, trudno przewidzieć, choć raczej nie spodziewam się uspokojenia nastrojów.

Monika Rak: To, co się dzieje, nie tylko zmienia Polskę, zmienia też tęczową społeczność i jej strategie. Najwyraźniej następuje zmiana generacyjna. Widzimy, jak niebinarny płciowy paradygmat zastępuje dotychczasowy binarny. Zadziało się to nagle, jeszcze niedawno wydawało się, że potrzeba na to wielu lat. Zmagamy się więc z wielowymiarowym przewrotem i wieloma lękami, które temu towarzyszą.

Graffiti na ulicy Brzeskiej w Warszawie, 2020, fot. Joanna Kessler

A.M.: Przewrót faktycznie jest wielowymiarowy. Zmieniła się też forma performowania, zmieniły je sytuacja polityczna w Polsce i Czarny Protest. Społeczność LGBTQ+ doceniła wreszcie jej subwersywną siłę i potencjał psucia dobrego samopoczucia tak zwanej normalnej większości. Kiedyś emocje budziła Rafalala i Anka Zet, które „wbijały się” w mainstreamową rzeczywistość, ale nie miały dużego zasięgu. A w tęczowej społeczności były często niemile widziane jako te, które ośmieszają społeczność czy czynią ją kontrowersyjną. Teraz performowanie queerowo-genderowe jest w cenie i stało się masowe. Stało się też uznaną formą walki o demokrację i prawa człowieka. Margot i jej działania zawojowały powszechną świadomość.

M.R.: Performatywność Margot, Rafalali, Anki Zet to jedna z możliwości zaznaczania swojego tęczowego miejsca. To współczesna strategia: działanie jak plakat czy mem. Szybkie i głośne medialne akcje, ważne, bo upowszechniające temat, choć bywa, że krótkotrwałe, ale bez wątpienia zostawiające po sobie ślady. To są często akty rebelianckie i cieszy mnie, że ten wątek rebeliancki się wybił, do tej pory był marginalny. Jednak każda zmiana sprawia, że stawiam sobie pytanie o miejsce lesbijek w tej sytuacji. Mam wrażenie, że jak zawsze z lesbijką* jest problem, nawet z lesbijką z gwiazdką, uwzględniającą różne kobiece doświadczenia i nienormatywności genderowe i psychoseksualne.

A.M.: To jest właśnie mój lęk. Grozi nam zniknięcie. Kolejne… Ledwie lesbijki* wychyliły głowy i znowu ruch wstecz. Nie chcę już mierzyć się z mutującymi formami „znikalności” lesbijek*. Nie chcę się oglądać na zmiany, które marginalizują kobiety nieheteronormatywne. Obecność lesbijki* wciąż nie jest stabilna. Lesbijka*, traktowana jako binarne określenie tożsamości, bywa już passé, jednak dziewczyny, które bez lęku i jednoznacznie nazywają siebie lesbijkami z gwiazdką lub bez, nie znikną. Wciąż zdarzają się projekty, w których lesbijki* dominują. Dlatego przyglądając się z ciekawością zmianom i doceniając każdą formę walki o równouprawnienie, kładziemy akcent na pracę pozytywistyczną, którą w interesującej nas przestrzeni kultury rozumiemy jako archiwizację, animację i upowszechnianie wiedzy o les*twórczości.

Stencil na ulicy Brzeskiej w Warszawie, efekt warsztatów Sistrum, 2020, fot. Joanna Kessler

M.K.: I dlatego zatytułowałyśmy ten numer „Trwamy i ryjemy”, zainspirowane tekstem Moniki Rak „Kobiety, które stały samotnie, patrząc oprawcom w oczy”, w którym wyraziła podziw dla kobiet mających odwagę mierzyć się z siłą większą od siebie – trwając. Trwanie to jest nasza herstoria i nasza les*storia. Dzięki trwaniu, mimo systemowej przemocy udało_udaje się w końcu kobietom, także nieheteroseksualnym, przebijać szklany sufit, nabrać mocy, by zaistnieć, a nawet stać się ikonami. Te kobiety, które utorowały nam drogę do samostanowienia, sprawiły, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, musiały znaleźć się w tym numerze „Magazynu RTV”. Chcemy pamiętać o naszych poprzedniczkach, dlatego powstał tekst twórczyń teatralnych o Virginii Woolf, Gertrudzie Stein, Marii Konopnickiej.

A.M.: Wspaniale, że afirmujemy lesbijskie* ikony, ale dziś możemy je zobaczyć na nowo i zinterpretować po swojemu. Możemy krytykować Stein za nadmierne adorowanie męskości i docenić jej partnerkę, Alicję B. Toklas, właśnie za trwanie przy egotycznej Stein.

M.R.: Tę strategię trwania stosują niektóre kobiety nieheteronormatywne – aktywistki, artystki – i widzimy, że to one nieustająco wykonują pracę u podstaw. Z uporem działają, ryją korytarze i po cichu stawiają opór dyskryminacji.

Graffiti na ulicy Brzeskiej w Warszawie, 2020, fot. Joanna Kessler

A.M.: Jednak przez lata było to działanie nieświadome, zazwyczaj dla dobra ogółu, nie dla siebie; pozwalało trwać, ale nie chroniło przed wewnątrzśrodowiskową mizoginią i lesbofobią. Kiedy trwanie jest świadome, zmienia się jego waga, staje się strategią, która pozwala nie tylko przetrwać w trudnych czasach – jak te za nami i te przed nami – pozwala się też umocnić, zakorzenić, zobaczyć, że ta dotychczas niedostrzegana praca to scheda, którą można się chwalić, że to, co uznawano za twórcze „nic”, to jednak jest „coś”. To trwanie w tle mimo beznadziei sprawiło, że dziś możemy zaprezentować kawałek lesbijskiej* twórczości, która nie jest wiedzą powszechną nawet w tęczowej społeczności.

 

M.R.: Prezentujemy niewielką część tej schedy, bo – jak już wspominałaś – musiałyśmy dokonać wyboru, dbając, by jak najwięcej dziedzin sztuki przedstawić. Część z nich, jak komiks, poezja, piosenka i dragowy performans, jest popularna, częściej „uprawiana”, lubiana i właśnie dlatego znalazły się one w tym numerze, uzupełniając mapę polskiej lesbijskiej* kultury.

A.M.: Natomiast teatr, malarstwo czy literatura fantastyczna to raczej nisza w sztuce kobiet nieheteronormatywnych. Te sztuki i ich twórczynie potrzebują miejsca na ekspresję, by poszerzyć twórczą les*mapę i ten numer jest takim miejscem.

M.K.: W numerze dominują artystki i dzieła, które są mniej znane szerszej publiczności. Nie publikujemy analiz czy osobistych wypowiedzi twórczyń popularnego serialu Kontrola” w reżyserii Nataszy Parzymies czy filmu „Nina” według scenariusza Marty Konarzewskiej i w reżyserii Olgi Chajdas. Te dzieła docierają do wielu odbiorczyń_ców, można zobaczyć je na YouTube i Netfliksie. Poświęcono im wiele recenzji i spotkań, i bez wątpienia są kamieniami milowymi w historii polskiej kultury lebijskiej*.

Stencil na ulicy Brzeskiej w Warszawie, efekt warsztatów Sistrum, 2020, fot. Joanna Kessler

M.R.: Oddajemy więc głos przede wszystkim les*artystkom, które nie przebiły się do głównego nurtu, co nie oznacza, że nie są popularne albo w tęczowej społeczności, albo w świecie artystycznym. To one charakteryzują lesbijską* twórczość, która wciąż funkcjonuje gdzieś na marginesach. Oddajemy im głos, bo zależy mi też, żeby bohaterki mówiły same o sobie. Takie miałam założenie, gdy robiłam film dokumentalny „L.Poetki”. Niewiele osób chce mówić o les*sztuce, a jeśli już, to często w sposób, który nas deprecjonuje lub deformuje – lepiej zatem mówmy o sobie same. Dlatego autorkami i bohaterkami tego numeru są kobiety nieheteronormatywne, artystki i współtwórczynie kultury lesbijskiej*. Same się sobie przyglądamy i same siebie opisujemy.

A.M.: Dlatego w dziale „Kanał sztuki” czytamy les*storie Aleki Polis, Magdaleny Tchórz, Beaty Cymerman i członkiń_osób członkowskich Drag King Heroes. Piszą o swoim dorobku i twórczym doświadczeniu różnie, ale osobiście i zwykle w kontekście dyskryminacyjnym.

M.R.: Czy bez tego kontekstu istniałaby lesbijska* sztuka? To pytanie retoryczne.

M.K.: To nasza lesbijska* pamięć, nasze wrażliwości pozwoliły przetrwać dziełom, artystycznym gestom, które zniknęłyby bez echa, zwykle bowiem les*wydarzenia tworzone są na marginesie kultury i bywają jednorazowe. W zasadzie lesbijską* kulturę cechuje incydentalność. Chociaż przez ostatnią dekadę coś się zaczyna zmieniać. Kilka artystek uczyniło les*storie tematem swojej twórczości. Wy, jako Damski Tandem Twórczy, konsekwentnie tworzycie offowe lesbijskie* spektakle, na lesbijskich wątkach w swojej sztuce skupia się Liliana Piskorska, która znalazła znaczące miejsce w świecie sztuki, uważnie obserwującym jej twórczość, dlatego my jedynie o niej wspominamy.

M.R.: Liliana Piskorska należy do pokolenia artystek, które zdobywały psychoseksualną świadomość już w czasach swobodniejszego przepływu informacji o płci i orientacji seksualnej. W numerze jest kilka takich twórczyń, ale wypowiadają się też kobiety, których twórczość rozwijała się w czasach, gdy było o to trudniej. Mam na myśli Alekę Polis, Agnieszkę Frankowską i nas, Damski Tandem Twórczy.

Graffiti na ulicy Brzeskiej w Warszawie, efekt warsztatów Sistrum, 2020, fot. Joanna Kessler

A.M.: Ważne dla nas było, żeby les*kulturę reprezentowały kobiety w różnym wieku i udało się zgromadzić twórczynie między trzydziestką a pięćdziesiątką, to całkiem niezły przekrój. Pokazuje różnorodność perspektyw wynikających również z wieku, co jest jednym z wątków w rozmowie o poezji „Kobieta-rewolucjonistka-lesbijka-poetka”.

M.K.: Teksty, które proponujemy, to zaledwie początek. Mamy świadomość, że brakuje w nim wielu artystek i inicjatyw, ale uzupełniamy to linkami. Wiemy, że poszczególne dziedziny sztuki wymagają syntetycznych opracowań. W tym numerze mamy takie dwa teksty: Magdaleny Stonawskiej o lesbijskich* wątkach w polskiej fantastyce i Klaudii Lewandowskiej o piosenkach z les*motywami. Mamy nadzieję, że niebawem będzie ich więcej, w planowanym przez Sistrum wirtualnym les*archiwum. Na razie można poznawać lesbijską* twórczość – opisaną z naszej kobieco-nieheteronormatywnej perspektywy – w Sistrumowych cyklach. W serii rozmów „Teatr lesbijski w Polsce” prezentujemy performatywno-teatralne les*działania, natomiast w cyklu „Sistrum rozmawia o L*Kulturze” rozmawiamy z les*artystkami.

M.R.: Nasze poszukiwania wszelkich przejawów les*twórczości uzupełniamy wywiadami z les*kobietami, które dzielą się swoim doświadczeniem w ramach cyklu „Lesbijska Inspira”. Ostatnio przyglądamy się kobietom nieheteronormatywnym, które przyjechały do Warszawy, w projekcie „Co lesbijka* ma w słoiku?”. Przed nami kolejne serie.

A.M.: Podsumowując, możemy powiedzieć, że numer dwunasty „Magazynu RTV” to lesbijska* odpowiedź na homofobiczne wydarzenia w Polsce, na zmianę paradygmatu płci w powszechnej i tęczowej świadomości, na utrwalenie wolnościowej perspektywy. Jako lesbijki* ceniące własną odrębność proponujemy rozszerzenie tęczowej strategii, która rozpościera się między anarchizmem a merkantylizmem, bo dziś tęcza jest i rewolucją, i towarem. Istnieje jeszcze dużo przestrzeni pomiędzy „obrazoburczym” wieszaniem tęczowych flag na pomnikach narodowych i dorabianiem tęczowych nimbów Matce Boskiej a „zaangażowanym” dizajnem odzieżowym w kolekcjach Sylwii Nawrot, Levi’sa, Versace czy H&M.

M.R.: Pomiędzy jest miejsce na wkurwione slamy feministyczne, wkurwione i wyrafinowane numery dragkingowe, sztandary z labrysem, pisanie do szuflady, zmysłowe obrazy, niedokończone projekty, szkice, głaskanie kotów, pielęgnowanie kwiatów na balkonach… [śmiech] Wszystko to może stać się sztuką.

A.M.: Po prostu jest miejsce na trwanie i nieustające robienie swojego. Wbrew rzeczywistości, wbrew ciemnym chmurom nad tęczową społecznością powtarzamy, za Marią Konopnicką: contra spem spero (mam nadzieję wbrew nadziei).

Stencil na ulicy Brzeskiej w Warszawie, efekt warsztatów Sistrum, 2020, fot. Joanna Kessler

POST SCRIPTUM

Lesbijski* numer oddajemy w czasie trwania wielkich manifestacji Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w całej Polsce. Licznie biorą w nich udział również kobiety nieheteronormatywne. Nie wiemy, co będzie dalej, ile jeszcze czasu upłynie, aż nastąpi rzeczywista zmiana i co tak naprawdę przyniesie.

Jest to kolejna fala demonstracji po odbywających się w lecie (2020), związanych ze społecznością LGBTQ+. Widać, że patriarchalne struktury pękają, że walka o prawa kobiet jest też walką o prawa osób nieheteronormatywnych, jest walką o wolność. Łączy nas wiele, także te same hasła wykrzykiwane na demonstracjach i w obronie Margot, i podczas akcji Strajku Kobiet:

„KIEDY PAŃSTWO MNIE NIE CHRONI, MOJEJ SIOSTRY BĘDĘ BRONIĆ”,

„NIGDY NIE BĘDZIESZ SZŁA SAMA”.

To budzi nadzieję na prawdziwe SIOSTRZEŃSTWO. Moc i słuszny gniew kobiet niech będą z nami!  Z Lesbijskim* Pozdrowieniem! [LP!]

Stowarzyszenie Sistrum. Przestrzeń Kultury Lesbijskiej* działa od 2017 roku. Zajmuje się szeroko rozumianą kulturą lesbijek* w Polsce. Gwiazdka przy słowie „lesbijka” jest otwarciem na osoby, które utożsamiają się z doświadczeniem kobiet nieheteronormatywnych – psychicznym, fizycznym, duchowym czy politycznym. Ważne bowiem, by słowo „lesbijka” nie znikało z debaty publicznej, także w tęczowej społeczności. Celem Stowarzyszenia jest wytwarzanie, animowanie, rozpowszechnianie, archiwizowanie kultury lesbijskiej* w Polsce, by zakorzenić lesbijki* w kulturze i dać kulturowe odniesienia do budowania swojej tożsamości. Kieruje się zasadą: „Nie oceniamy, a przyglądamy się, bo najważniejszy jest proces”. Buduje przestrzeń, w której możliwe są siostrzeństwo i kobieca kreatywność. Skupia się na działaniach w dwóch przestrzeniach: w sieci i w realu. Stawia na działanie cykliczne, które kulturze lesbijskiej* daje ciągłość i pozwala w nią wniknąć.

http://sistrum.org.pl/

Newsletter

Bądź z nami na bieżąco – Zapisz się do naszego newslettera i śledź nas w mediach społecznościowych: