Arrow-long-left
PL|EN

Krytyka

Afirmacja

CHORE POWIETRZE W INTELIGENTNYCH MIASTACH

Na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci, gwałtownie rozrastająca się i coraz bardziej zurbanizowana stolica Chin została wielokrotnie dotknięta przypadkami zanieczyszczenia powietrza, związanymi z zagrażającym zdrowiu stężeniem drobnego pyłu zawieszonego. W konsekwencji, narastająca uwaga międzynarodowych mediów uczyniła Pekin symbolem zanieczyszczenia powietrza w XXI w. Pekin stał się współczesną analogią dla historycznych, ikonicznych wyobrażeń zanieczyszczenia, takich jak londyńska mgła epoki wiktoriańskiej czy fotochemiczny smog Los Angeles. Nawet mimo to, bez względu na krytycznie złą jakość powietrza, Pekin zajmuje obecnie 57. pozycję wśród najbardziej zanieczyszczonych miast świata, obok różnych regionów miejskich w Iranie, Indiach i Chinach oraz innych częściach świata, doświadczających znacznie bardziej ekstremalnych poziomów zanieczyszczenia pyłami. Chiński smog był zwyczajowo przedstawiany jako naturalna i nieunikniona konsekwencja nieuregulowanej ekonomiczno-przemysłowej ekspansji nowego globalnego gracza. Współczesny kryzys jakości powietrza w Chinach (i na całym Wschodzie) został jednak w dużej mierze wywołany przesuwaniem zanieczyszczających gałęzi przemysłu z Zachodu i będąc przy tym bezpośrednio powiązanym z relatywnym oczyszczeniem europejskich przestrzeni powietrznych.

Ten esej, napisany przy współpracy artystki wizualnej Hanny Husberg oraz Agaty Marzec, specjalistki nauk o środowisku, opiera się na relacjach i wyobrażeniach o miejskim powietrzu zebranych podczas trzymiesięcznej rezydencji w pekińskim Instytucie Prowokacji oraz na dalszych wywiadach i badaniach prowadzonych wspólnie. Korzystając z transkrypcji wypowiedzi Pekińczyków o ich stosunku do powietrza – o tym, jak powietrze jest postrzegane, jak się z nim żyje, jak jest dostępne i jak się nim gospodaruje – wskazuje niektóre zależności między fizycznym doświadczeniem życia w toksycznym powietrzu a nowymi rozwiązaniami, jakie nauki technologiczne wnoszą do planów zagospodarowania miejskiego.

 

Powietrze w Pekinie znalazło się w nagłówkach międzynarodowych gazet, gdy miasto zostało gospodarzem 29. Igrzysk Olimpijskich. Oprócz debat wokół praw człowieka i szybkiej urbanizacji Pekinu, miejskie pyły zawieszone wzbudziły niepokój wśród legionu naukowców, sportowców i biurokratów. Większość Pekińczyków pamięta jednak pogodę z roku Olimpiady jako „znakomitą”. Zanieczyszczające fabryki i zakłady zostały zamknięte. A Pekiński Urząd ds. Zmian Pogodowych, największy na świecie zakład kontroli pogody, został zaciągnięty przez chiński rząd dla zapewnienia braku opadów podczas igrzysk.

Powietrze w Pekinie nigdy nie było dobre. Z zebranych opowieści wynika, że powietrze miasta zawsze było niejednorodne i kłopotliwe. Silne wiatry sezonowe powtarzające się w długiej historii Chin przyniosły silne, dalekosiężne burze piaskowe z regionów na północnym wschodzie, pokrywając stolicę i obszary przybrzeżne warstwą żółtego pyłu. Wraz z suszą i wzrastającym pustynnieniem nasiliły się burze piaskowe, które uważano za doroczny zwiastun wiosny. Z czasem zaczęto je jednak postrzegać jako katastrofy wymagające interwencji państwa. Burze pyłowe stały się celem intensywnego programu państwowej „ekologicznej konstrukcji” infrastruktury, zielonej ściany drzew, mającej za zadanie blokować ruch wiatru i utrzymać wędrujące piaski w miejscu.

Burze piaskowe dotykały wszystkich, ale nie trwały długo. Co do smogu, dowiedzieliśmy się od SQ, jednego z naszych rozmówców, że przebiegało to: po trochu, gdy stopniowo zdawaliśmy sobie sprawę, jak wielu ludzi zaczyna chorować na raka, mieć problemy z płucami. Problem zaistniał dopiero, gdy gazety i media zaczęły o tym mówić.

Chore powietrze

JLA: Gdy robi się mgliście, zazwyczaj po prostu popadam w zły nastrój.

XL: Wnętrze mojego nosa odrobinę swędzi, zawsze gdy jest smog, swędzi. A więc moje ciało reaguje na to, ale moja świadomość, mój umysł, próbują to ignorować.

LY: Jeden z moich znajomych pracuje w chińskim Departamencie Nauk o Powietrzu. Pytałam się go rok temu, „co z wumai? Jak możemy się chronić?” Odpowiedział, „Lydia, to bezużyteczne, ponieważ wumai powstaje z bardzo maleńkich drobin, wielkości zaledwie 1/20 ludzkiego włosa. Potrzeba mikroskopu, by je oglądać. Dlatego też nie zdołasz uniknąć żadnych wumai w twoim pokoju, w twoich ustach też nie…

VS: Nie choruję przy złym powietrzu, ale jeśli nie mogę widzieć niebieskiego nieba, po prostu wariuję.

VN: Dzisiaj jest tak okropnie, wiedziałem, że będzie okropnie, ale nie wziąłem mojej maski.

JJ: Zamknij okna! Nie otwieraj okien, jeśli pozostajesz wewnątrz budynku. A jeśli widzisz, że jest mgliście, nie wypuszczaj dzieci na zewnątrz. To niezdrowe.

ZL: Ostatnio był ten raport. Robili testy na białych myszach, wystawiając je na smog i pozwalając im biegać przez rury oraz wykonywać pewne zadania. Były narażone przez trzy dni. Te wystawione na mai były powolniejsze i popełniały znacznie więcej błędów niż te, które oddychały normalnym powietrzem.

MG: Tak więc przekalkulowałem szybko, że gdybym pozostał w Pekinie przez sześć miesięcy, obniżyłbym średnią długość swojego życia o dziewięć dni. Stąd wiedziałem, że moje życie będzie statystycznie krótsze o dziewięć dni.

CC: Przyjaciel tak mi powiedział. Nie martw się, to nas teraz nie zabija, potrwa pięć lat zanim cię to zabije, więc wyluzuj.

Nowe słowo

Wumai było nowym słowem’, twierdzi JJ. „To była zima jakoś cztery lata temu”, potwierdza WEL. „Yanwu”, słowo które było w użyciu wcześniej, w szczególności dla określenia londyńskiego smogu późnej epoki wiktoriańskiej, było pierwotnie rozumiane jako zamglenie, mgła. Pojawienie się nowego, bardziej obciążonego terminu dla smogu sugeruje, że chociaż opinia publiczna mogła być świadoma zmian lub pogorszenia jakości powietrza, niewiele osób zdawało sobie sprawę z realnego zagrożenia dla zdrowia.

Zarówno „wu” jak i „mai” to stare chińskie słowa. „Wu” oznacza krople wody formujące chmury nisko przy ziemi, a „mai” odnosi się do nieba, które w czasach starożytnych stawało się ciemne, niekiedy nawet na miesiąc; to zjawisko podobne do deszczu, podczas którego ubrania pozostawały suche. „Mai definitywnie nie jest czymś przyjemnym. To raczej coś potwornie niebezpiecznego”, wyjaśnia LL.

Termin „wumai” pojawił się równolegle ze wzmożonym obiegiem zachodnich, techniczno-naukowych pojęć i definicji problemów zanieczyszczenia powietrza, w szczególności takich jak PM2,5 oraz krajowy Indeks Jakości Powietrza (AQI). Według standaryzowanego pomiaru z lat 90. XX w., który otrzymał szerszą uwagę dopiero w ostatnich latach, PM 2.5 odnosi się do pyłu zawieszonego o średnicy mniejszej niż 2,5 μm. Badania wykazały, że cząstki tej wielkości mają pochodzenie głównie antropogeniczne. Wśród źródeł PM2.5 można wymienić samochody z silnikami diesla oraz ciężarówki, elektrownie węglowe, pożary lasów i prace budowlane. Podczas gdy faktyczne aerozole stanowiące smog są znacznie bardziej złożone pod względem wielkości i składu chemicznego, wysokie wartości PM2.5 okazały się być skorelowane z szeregiem stanów medycznych i zwiększoną śmiertelnością w badaniach epidemiologicznych. Jako że cząsteczki PM2.5 są tak małe, mogą przeniknąć głęboko do naszych płuc lub krwi; wykryto je także w tkankach mózgowych. Wskaźnik AQI jest obliczony na podstawie wartości PM2.5, często określanej jako najbardziej szkodliwy dla zdrowia element indeksu, obok kilku innych zanieczyszczeń atmosferycznych.

W Chinach stężenia PM2.5 w powietrzu były pierwotnie monitorowane przez ambasadę USA w Pekinie. W 2008 roku urządzenie monitorujące zaczęło automatycznie, co godzinę udostępniać tweety z danymi o jakości powietrza. W roku 2009 Twitter został zablokowany w Chinach, więc tylko użytkownicy sieci VPN mieli do niego dostęp. W 2010 ambasada USA tweetuje: „Szalenie źle”. Wiadomość została szybko poprawiona na „Poza pomiarem”. Stężenie PM2.5 przekroczyło górny limit 500, dwudziestokrotnie przekraczając poziom uznawany za bezpieczny przez Światową Organizację Zdrowia. W roku 2013 chińskie dane dotyczące PM2.5 zostały udostępnione publicznie. Pojawiło się wiele aplikacji ze wskaźnikiem jakości powietrza , uruchomiono też czterokolorowy system ostrzegania oparty na wskaźniku jakości powietrza. W 2016 r. dokonano rewizji tego systemu. Podjęto wówczas decyzję o podwojeniu poziomów wywołujących alarmy pomarańczowego i czerwonego stopnia.

Dom zaczyna przypominać śluzę powietrzną

Swój najstarszy oczyszczacz powietrza mam już dziesięć lat. W tamtym czasie prawie nikt spośród moich znajomych nie potrafił zrozumieć, o co mi chodzi. A rzecz była droga, 1000 dolarów! I trzymałam to w domu. Nikt nie rozumiał, czemu miałoby to służyć.

Niekiedy indeks PM2.5 zatrzymuje się na poziomie 500 i ani drgnie. A poziomy wciąż mogą być podwojone. 500 uważane jest za tak złe, że w Europie nie pozwoliliby ci trzymać w takich warunkach kurczaków. Absolutnie nie, to byłoby znęcanie się nad zwierzętami. Ale moje dzieci powinny chodzić do szkoły, choćby nawet wskaźnik zdrowotny sięgał poziomu 1000. O ile nadal będą to liczyć. Jak w zeszłoroczne święta.

Prędko staje się to nieco techniczne, ale wciąż jest całkiem interesujące. To tak, jak gdyby obserwować ptaki czy cokolwiek innego, uczysz się z miejsca, w którym żyjesz. Śledzę te cząsteczki, których nie mogę widzieć przez urządzenie pomiarowe.

Dom zaczyna przypominać śluzę powietrzną. Mamy przy wejściu haczyki na maski dla dzieci. Kiedy wychodzimy, nawet nasz dwulatek wie, że powinien założyć maskę przed wyjściem. Kiedy wyjdziemy, powie: „Zamknij szybko drzwi, żebyśmy nie wypuszczali świeżego powietrza!” To trochę jak życie na stacji kosmicznej, jak w filmach science fiction które mogłam oglądać w l. 80’, gdy byłam dzieckiem. A dzieci są częścią tego wszystkiego.

To temat delikatny politycznie. Przywództwo chce sprzedać Pekin jako wizytówkę polityki, jaką chcą realizować. Oto dlaczego unikają określania kryteriów jakości powietrza w pomieszczeniach. Gdyby to zrobili, musieliby powiedzieć, tak z definicji, że powietrze w którym każemy przesiadywać naszym dzieciom jest szkodliwe – nieznośnie niebezpieczne – przez większość roku. Oczywiście, że tego unikają. Dlatego też brak przepisów. Moje dzieci w klasach siedzą w maskach. Mogą je zdejmować, gdy jedzą.

HS, dziennikarka i matka czwórki dzieci

Epoka techno(eko)logicznego wykrywania

Dzięki najnowszym osiągnięciom w dziedzinie czujników, obliczeń i technologii sieciowych, PM2.5, podobnie jak wszystkie inne parametry stanowiące indeks AQI, może być w dzisiejszych czasach wykrywane za pomocą zautomatyzowanych czujników środowiskowych, transmitujących dane w czasie zbliżonym do rzeczywistego. Nowe algorytmy i techniki automatyzacji pomagają w gromadzeniu informacji z wielu czujników rozmieszczonych w mieście dla celów automatycznego przetwarzania, analizy danych i integrowania ich w szczegółowe modele czasoprzestrzenne oraz prognozy zmian stanu zanieczyszczenia powietrza. Wtedy są one udostępniane cyfrowo poprzez wszechstronne strumienie danych, zapewniające obywatelom stale aktualizowane szacunki zawartości pyłu zawieszonego w powietrzu.

Ten rozwój pojawił się równolegle z zaistnieniem pojęcia „wumai”. Możliwe, że automatyzacja cyfrowego przetwarzania danych i rozpowszechnienie informacji o jakości powietrza w Pekinie przyczyniło się do osiągnięcia szerszej świadomości społecznej na temat zanieczyszczeń powietrza i ich toksyczności. Co więcej, wielu Pekińczyków podkreślało, że dopasowanie się do niewidzialnej sfery cząstek, możliwe dzięki pojawiającym się ostatnio pomiarom w czasie rzeczywistym, wpłynęło na ich codzienny sposób działania, a nawet na to, jak postrzegają zewnętrzne i wewnętrze przestrzenie.

W odróżnieniu od dymu i pyłu, które jako dostrzegalne dla naszych zmysłów mogą być obserwowane bezpośrednio, cząstki pyłu PM2.5, ze względu na swe mikroskopijne rozmiary, są niedostrzegalne dla ludzi. Można je wykryć wyłącznie z pomocą instrumentów naukowych i technologii. Napotykając wartości AQI i PM2.5 w wiadomościach, w aplikacjach na smartfony, w prognozach pogody, a nawet w inteligentnych czujnikach instalowanych w domach, dane i technologie zostały „znaturalizowane” jako rozszerzenie ludzkich zmysłów. Zamiast reprezentować „ekosystem miejski” czy pewne „warunki środowiskowe”, stają się częścią relacji składających się na tkankę miejską, tworząc technoekologie, w których dane, cząsteczki i ludzie pozostają we współzależności, wpływając na siebie wzajemnie.

Te nowe technologie wytwarzają powietrze rozszerzone, dodając nowe informacje do naszego doświadczenia lub wzbogacając je o zupełnie inne przeżycia. Dynamiczne dane dostarczane są dla użytkownika urządzeń mobilnych. Poszerzone doświadczenie użytkownika zaczyna również oznaczać rozszerzenie całej przestrzeni w jakiej on lub ona żyje, lub przez którą przechodzi. Proponuje nowy poziom opowiadania historii.

Redukcja materialności i zwielokrotnionej relacyjności powietrza do numerycznych pomiarów indeksu AQI przyczynia się do nowego „reżimu percepcyjnego” (diagnoza zaproponowana gdzie indziej przez Antoinette Rouvroy), w którym uwaga przesuwa się od „niepoliczalnych” społecznych, ekonomicznych i środowiskowych kontekstów oraz doświadczeń percepcyjnych do „niewidzialnych”, lecz „policzalnych” cząsteczek, a także kalkulacji statystycznego ryzyka.

Powszednia ekonomia liczb

Dr. WT: Czasem gdy wstajesz rano, na oko wydaje się, że jest bardzo źle, ale przed południem, w blasku słońca, robi się lepiej. Zazwyczaj liczby sugerują że jest gorzej, a to dlatego że auta wyjechały na ulice. Z tej przyczyny rankiem potrafi to wyglądać gorzej, ale prawdopodobnie więcej w tym mgły niż smogu. Więc jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, czy to mgła, czy smog, musisz sprawdzić wskaźniki liczbowe.

AR: Powiedziałbym, że staje się to widoczne dzięki technologii, dzięki aplikacjom. Nagle zostajesz wprowadzony w ten mechanizm. Aplikacje dokonują pomiaru i informują cię, że minęły już trzy lata odkąd jesteś narażony na bardzo wysokie natężenia. Nazywałeś to białym niebem, ale tak naprawdę to był smog.

Dr. WT: Jako lekarz staram się jakoś prowadzić ludzi. Po pierwsze, jeśli powietrze nie jest dobre, lepiej jest nie wychodzić tak często, lepiej też założyć maskę. Po drugie, jeśli naprawdę nie czujesz się dobrze i wpływa to na twoje codzienne życie, czasami możemy podać lekarstwa dla ochrony układu oddechowego. Dzięki tym lekom poczujesz się lepiej.

AR: Studiowałem farmację na uniwersytecie i robiłem, co mogłem żeby znaleźć wiarygodne informacje dla zrozumienia, na jakie niebezpieczeństwo jesteśmy narażeni. Wciąż to robię, codziennie. Kiedy smog zaczął być naprawdę duży i osiągnął szczyt w latach 2013-14, powietrze nagle stało się tak ważną rzeczą dla nas wszystkich tutaj, a szczególnie dla obcokrajowców. To wtedy wszędzie zaczęły się pojawiać aplikacje do pomiaru stanu powietrza. Ludzie przez cały czas mierzyli powietrze. Też to robiliśmy, ale bez paniki, skoro mamy to zaplecze naukowe.

PZ: Ludzie zwracają coraz więcej uwagi na swoje osobiste zdrowie, ale niekoniecznie w prawidłowy sposób, na przykład wielu studentów nosi maski, które nic dobrego dla ich zdrowia nie robią, a wielu rodziców woli wozić swoje dziecko do szkoły zamiast pozwalać im iść do niej pieszo, bo wierzą że jakość powietrza wewnątrz auta jest lepsza niż na zewnątrz. To zupełna pomyłka.

Dr. WT: Powietrze powinno być kontrolowane tak jak woda. Rząd się tym teraz zajmuje.

PZ: Nawet jeśli nie jesteśmy w stanie radykalnie zmienić kształtu miasta, możemy wprowadzić pewne usprawnienia. Zanieczyszczenie powietrza jest dużo większe w przypadku samochodów poruszających się powoli niż przy dużej prędkości, więc jeśli możemy przyspieszyć ruch, to możemy jakoś przyczynić się do rozwiązania problemu. Nie ma potrzeby burzenia istniejących budynków ani też wprowadzania jakichś naprawdę dużych zmian.

Dr. WT,  pulmonolog; AR, artysta i badacz; PZ, urbanista

Farmakon

Napotkani przez nas Pekińczycy opisywali powietrze jako od zawsze niejednorodne, wielorakie, niekiedy wręcz paradoksalne. W ostatnich latach powietrze w Pekinie staje się jednak coraz bardziej numeryczne.

Big Data oraz Internet Rzeczy „obiecują” miastom możliwość szerokiego rozeznania uzyskanego dzięki ogromnym ilościom danych zbieranych z różnych źródeł; pozwalają też na automatyczną integrację środowisk, czujników i technologii danych, przy użyciu wysoce usieciowionych usług. Jak to ujął AR: „Jedną ze strategii stosowanych przez rząd dla potrzeb radzenia sobie z miliardem i sześcioma milionami ludzi jest fakt, że czegokolwiek im nie rzucisz, zyskujesz dostęp do ogromnych danych”. W tym kontekście numeryczne powietrze ma rozliczne zastosowania. Produkuje ono niekończące się przepływy danych dla prognozowania maszynowego oraz algorytmicznej kalkulacji ryzyka, zapewniając przy tym publicznie dostępne możliwości wykrywania i reagowania na fluktuacje cząstek w powietrzu.

To przesunięcie ku obywatelowi technologicznie zapośredniczonemu nie jest niczym wyjątkowym dla Pekinu. Jest raczej tak, że Pekin stanowi odpowiedni przykład coraz to bardziej zapośredniczonej technologicznie i zinformatyzowanej ekologii miejskiej, którą charakteryzuje szersze przesunięcie ku reżimowi ochrony środowiska, tj. rządzenia zarówno środowiskiem, jak i za jego pośrednictwem. W spekulacjach co do możliwej przyszłości w coraz to bardziej zurbanizowanym świecie, czymś powszechnym stało się wyobrażenie miasta przyszłości jako miasta inteligentnego, w którym zautomatyzowana administracja i zarządzanie przepływami danych cyfrowych jest najczęściej przedstawiane jako środek przyczyniający się do zwiększenia efektywności i dobrobytu mieszkańców miast. Zarządzane poprzez ekstensywny, stały przepływ informacji o obywatelach, środowisku oraz innych danych, zasilających holistyczne algorytmy, te inteligentne miasta widzi się jako możliwość optymalnej wydajności, jeśli nie harmonii.

Powietrze w szczególny sposób pasuje do paradygmatu inteligentnego miasta. W przeciwieństwie do wielu innych zjawisk miejskich, wskaźniki jakości powietrza (AQI, PM2.5) mogą być w pełni zautomatyzowane oraz mierzone w czasie rzeczywistym. Jako że dostarczają natychmiastowych informacji o zmianach jakości powietrza, są doskonale odpowiednie dla „inteligentnego ekosystemu”. Rzeczywiście, wszechobecne technologiczne wykrywanie stanu powietrza pozwoliło na osiągnięcie nowego poziomu świadomości ekologicznej i nadzoru publicznego w Pekinie. Umożliwiło to obywatelom (mieszczącym się w klasie średniej) redukcję zagrożeń dla zdrowia, zorganizowanie się w społeczności oraz zaangażowanie w ten temat, choć trzeba przyznać, że głównie w zakresie strategii adaptacyjnych.

Nawet jeśli, mierząc zdrowotność miasta w oparciu o „toksyczne” dane można czuć się nieswojo, gdy zestawić to z wizjami inteligentnych miast przemawiającymi do kwestii komfortu i ułatwienia życia. W przypadku miejskiego powietrza wytworzone dane pochodzą z zanieczyszczenia pyłem zawieszonym. Mierzy to „niedobór jakości”. Jako przykład powolnej przemocy, zanieczyszczone powietrze pozostaje uwarunkowaniem środowiskowym niemożliwym do wykluczenia: oddychanie jest konieczne, niezależnie od tego czy powietrze jest toksyczne, czy nie.

Technologie wykrywania oparte na danych pozwalają na pewną redukcję zagrożenia zdrowia, a także umożliwiają niektóre strategie adaptacyjne. A przecież istnieje mniej oczywista droga do innych form zaangażowania społecznego. Jeśli zbiorowe zaangażowanie w kwestię atmosfery określone jest jako środek służący samorządności mieszkańców miast, powinniśmy postawić pytanie o możliwość, jeśli nie konieczność, istnienia algorytmicznych technologii powietrza innych niż uprzedzające. Co więcej, musimy zapytać, jakie są skutki uboczne komputerowego wspierania relacji między obywatelami a ich otoczeniem w systemie, gdzie powietrze traktowane jest jako liczba, a algorytmy metabolizmu zdrowia konstruowane są na podstawie danych o zanieczyszczeniu?

Newsletter

Bądź z nami na bieżąco – Zapisz się do naszego newslettera i śledź nas w mediach społecznościowych: