Arrow-long-left
PL|EN

Krytyka

Afirmacja

JEŻELI KOMUNIZM BYŁ WIRUSEM, TO KAPITALIZM JEST CHOROBĄ

Jeżeli komunizm był wirusem, to kapitalizm jest chorobą. Jeżeli neoliberalizm i globalny kolonializm są emanacją patriarchatu, to jedyną możliwością zmiany jest dekolonialny ekofeminizm. Ekofeminizm nie jest łatwym lekiem, antydepresyjną tabletką do połknięcia. Ekofeminizm to wielość strategii i rożnie rozumiane zobowiązania wobec planety, którą dzielimy.

W lokalnej polskiej wersji może to być na przykład realizacja hasła zaproponowanego przez organizatorów tegorocznego Forum Przyszłości Kultury: Feminizm! Nie faszyzm. W ramach poetyckiego slamu, aż do skutku, w Teatrze Powszechnym w Warszawie mówiono niedawno o tym, jak chronić wspólną przestrzeń, prezentowano projekt Obywatelskiej Ustawy Antysmogowej oraz konsumowano śniadanie z klimatem w towarzystwie Joanny Rajkowskiej, Olgi Tokarczuk i Agnieszki Holland. Bo ekofeminizm nie jest już wąskim nurtem, ale rzeką, która porywa. Bohaterką pop-ekofeministyczną jest Janina Duszejko, z filmu zrealizowanego przez Holland na podstawie powieści Olgi Tokarczuk Prowadź swój pług przez kości umarłych (2009). Antybohaterem jest myśliwy – jego atrybuty, wąsy i strzelba – podporządkowujący sobie ziemię zgodnie z biblijnym permitem. Opozycyjność i opór wobec globalnego systemu, w którym jedna cześć planety wykańcza drugą przy użyciu twardej i miękkiej infrastruktury, wysysając z niej złoża i siły witalne, łączy się w dyskursie ekofeministycznym z lokalną walką przeciwko deweloperom czy katolickim watażkom, którzy wycinają dziewiczą puszczę i drzewa na skwerze. Terytorium ekofeministycznych interwencji rozciąga się od ziemi i placenty po wody i oceany.

Jesteś z tego miejsca, i to miejsce jest z Ciebie1. (Katerina Teaiwa)

Podczas panelu na temat autochtonicznego nacjonalizmu i kosmopolityzmu, który zorganizowany został w berlińskim Domu Kultur Świata (Haus der Kulturen der Welt) przez grupę badawczą zajmującą się pojęciem mniejszościowego kosmopolityzmu2, Katerina Teaiwa opowiadała o dekolonialnych strategiach kobiet, żyjących na wyspach Pacyfiku, które po urodzeniu dziecka, zakopywały w ziemi placentę, żeby podtrzymać kontakt dzieci z ich ziemią, wbrew polityce kolonizatorów. Ktoś inny przypominał, że w języku maori słowo ziemia oznacza także placentę, a eksploracja warstw ziemi i wydobywanie złóż przez kolonizatorów – to ciągły gwałt, relacja przemocowa.

W tego rodzaju dyskursie nie chodzi o esencjalizację kobiecości, proste metafory czy dychotomie: kobiece – dobre, męskie – złe, tylko o powrót do starego, przedkapitalistycznego sposobu myślenia o naszych relacjach z ziemią i z tym, co na niej trwa i żyje. O „sprawiedliwość środowiskową” (environmental justice) postrzeganą często, jako romantyczny idealizm. Walkę z wiatrakami.

il. 1 Katarzyna Kozyra, "Sen córki Linneusza" (2018)

Podczas wspomnianej dyskusji panelowej, aktywiści i poeci przekonywali, że jest to raczej jedyna realistyczna perspektywa; forma dojrzałości polegająca na przyznaniu się do stanu faktycznego. Stoimy przed armagedonem ekologicznym, o którym zwierzęcymi głosami mówi Katarzyna Kozyra w swojej najnowszej pracy Sen córki Linneusza (2018) (il. 1). Tragikomiczna Oda do radości wyszczekana i wychrumkana zostaje przez zwierzęcy chór, po czym artystka oblewa siebie i wszystkich zgromadzonych strumieniami wody. Ta realizacja nie tylko rozmywa gatunkowe granice pomiędzy ludzkim i nie ludzkim, ale także symbolicznie, poprzez wodę, łączy oba światy.

Podczas dyskusji w HKW ekwadorski aktywista i uczony José Benjamín Inuca Lechón podkreślał, że wszyscy jesteśmy z siebie nawzajem. Lechón, mówił także, że to, co spożywamy, musi być dobre zarówno dla nas, jak i dla ziemi. Zasada, która określa bycie człowieka w świecie to nie dążenie do podporzadkowania natury i skapitalizowanie wszystkiego, co się da, ale wzajemność. Złożone i wzajemne relacje: z nasionami, ziemią, słońcem, innymi ludźmi i przede wszystkim – z wodą. I to właśnie relacyjna etyka wody może być – jak proponuje współczesny hydrofeminizm – alternatywą optyką w antropocenie.

Jesteśmy wszyscy ciałami (z) wody. Myślenie poprzez wodniste ucieleśnienie powoduje, że wszystkie dotychczasowe dominujące zachodnie kategorie metafizyczne zostają podważone. Myśląc poprzez wodnistość doświadczamy siebie nie jako wyizolowane całości, ale jako oceaniczne fale: jestem pojedynczym, dynamicznym wirem, który rozprzestrzenia się w złożonej, płynnej cyrkulacji. Przestrzeń miedzy nami i naszymi innymi jest jednoczenie odległa jak prastary ocean i bliska jak nasza własna skóra – ślady wspólnych oceanicznych początków wciąż krążą w nas, krystalizując się w tym cielesnym obiekcie, który nazywamy <<swoim>> ciałem. Woda jest pomiędzy ciałami i z ciał; przed nami, poza nami, ale zarazem jest to także bardzo intensywnie – nasze ciało. Deiktyczne zawieszenie. Nasze wygodne kategorie myślowe zaczynają się roztapiać. Woda wikła ciała w procesy dawania, zadłużenia, kradzieży, współudziału, rozróżnienia i relacji3. (Astrida Neimanis)

il. 2 fot. Barbora Kleinhamplová

il. 3 fot. Barbora Kleinhamplová

Refleksja nad relacją pomiędzy człowiekiem i wodą jest szczególnie ciekawym obszarem ekofeministycznego namysłu nad tym, w jaki sposób przekształcić można umowę pomiędzy ludzkim i nie ludzkim światem. Nie tylko dlatego, iż ze względu na wzrost populacji i industrializację pytanie o dostęp do wody ma ekonomiczne, polityczne i kulturowe znaczenie. Astrida Neimanis mówi wprost, że w antropocenie pytanie o miejsce i znaczenie wody jest pytaniem podstawowym i nieuniknionym. To, co interesuje mnie jednak najbardziej, to propozycja nauki współistnienia z innymi poprzez myślenie z wodą, czy też poprzez wodę (thinking with water).

W metaforycznym filmie denuncjującym współczesną płynną rzeczywistość, zrealizowanym na wystawę w Savvy Contemporary, Barbora Kleinhamplová wykorzystuje casus choroby morskiej, aby opowiedzieć o trawiącej wszystkich chorobie neoliberalizmu. Grupa młodych konsumentów, „uprzywilejowanych, lecz cierpiących” – jak pisze o nich kuratorka wystawy Karina Kottová – płynie jachtem podczas czegoś, co mogłoby być beztroskimi wakacjami, gdyby nie okazało się niekończącą walką z mdłościami i zaklęciem w czasie teraźniejszym ciągłym (il.2). Również widz postawiony jest w sytuacji, w której bardzo trudno jest zachować dystans i balans. Film jest częścią instalacji, w której artystka zestawia ze sobą pozornie pociągające obrazy z nużącą i niebezpieczną pracą – połyskliwa powierzchnia luksusowych jachtów przeciwstawiona zostaje monotonnym czynnościom polerujących ją pracownic, które narażają swoje zdrowie w fabryce, przebywając całe dnie w chemicznych oparach (il. 3).W jakimś sensie przestrzeń Savvy – miejsca, które jest niezwykle żywym „laboratorium idei” mieszczącym się w dawnym krematorium, reprezentuje najlepiej dychotomię czegoś pociągającego i odrzucającego zarazem.

Kleinhamplová swoją wystawą opowiada nie tylko o trawiącej świat gorączce, ale także o potencjale oceanu jako metafory zanurzonej w rzeczywistości oraz jako obszaru, który stał się silnie spolityzowany. W oceanie znajduje się wszystko to, co chcemy ukryć, czego chcemy się pozbyć z naszego gładkopowierzchniowego świata konsumpcji: plastik, zanieczyszczenia, śmieci. Ale zatruwając oceany, zatruwamy samych siebie. Niedawno opublikowane badania pokazały przecież, że mikroplastik stanowi teraz także cześć naszych organizmów. Woda łączy zatem ludzkie nie tylko z naturą.

Według Neimanis woda łączy także ludzką skalę z innym skalami życia: genealogiczną, geograficzną czy organiczną4. Te właściwości wody wykorzystuje Barbora Kleinhamplová, w swojej instalacji, do opowiadania o ekosystemie władzy kapitału. Metafora wody służy tu do opowiadania o indywidualnych i kolektywnych ciałach, o schyłku ery neoliberalnego kapitalizmu oraz o współczesnej branży farmaceutycznej, jak i o chorobie sytej Północy. (Pomiędzy światem morskim, cierpiącymi ciałami i przemysłem farmaceutycznym dochodzi do przepływów władzy5 – jak pisze Neimanis.)

Na problemie polityczności wód skupiło się także towarzyszące wystawie spotkanie z Heidi Ballet, Conversations on the Politics of Oceanas, podczas którego Ballet mówiła o odpowiedzialności wynikającej nie z tego, że panujemy nad światem, ale z tego, że wszystko, czym dysponujemy i kim jesteśmy, jest organicznie połączone.

Ocean może być także nieprzyjazny. Podczas gdy jedni znajdują się na pokładzie, inni toną6. (Karina Kottová, fragment tekstu kuratorskiego)

il. 4 Ewa Partum, "New Horizon is a Wave"(1972/2006)

Pocztówka z falami oceanu. New Horizon is a Wave. (il. 4) Praca Ewy Partum, zrealizowana w czasie (1972/2006), gdy ocean posiadał zupełnie inny potencjał metaforyczny: był po prostu wizualizacją nieskończoności. Dzisiaj, widok morza to wizualizacja zachodniego/północnego poczucia winy. Tę dychotomię pomiędzy sztuką i życiem, które wkracza w sztukę, wykorzystał także Manthi Diaware w swoim filmie: An Opera of the World.

An Opera of the World to projekt zestawiający fragmenty opery Bintu Were, A Sahel Opera (Bamako 2007) z dokumentacją morskich przepraw uchodźców; obrazy tonących w morzu niemowląt z komentarzami Fatou Diome, Alexandra Kluge, Nicole Lapierre, Richarda Sennetta i samego Diaware, dotyczącymi problemu migracji i instytucji opery w zachodniej kulturze. Przestrzeń oceanu, gdzie dochodzi do dramatycznych spotkań pomiędzy tonącymi migrantami i ratownikami przeciwstawiona zostaje przestrzeni kultury, w ramach której, dramatyczna opowieść o przeprawach migrantów z Afryki do Europy wpisana zostaje w formułę opery. Afektywne obrazy wody zapadają najbardziej w pamięć: w filmie Diaware woda przedstawiona została jako archiwum nieusłyszanych, niewyartykułowanych historii. Obie przestrzenie – morska i kulturowa – zaprezentowane zostały jako miejsce przepływu, wymiany, migracji i hybrydyzacji.

Astrida Neimanis proponuje hydrologikę jako system pozwalający uporządkować świat na nowo – bez zróżnicowania na biologiczne i kulturowe, na swoje i obce. Hydrologika, według autorki, pozwala na nowe zrozumienie ludzkiego ciała i społeczności. Generuje też nowy język: jego próbę usłyszałam podczas wspomnianego panelu w HKW, kiedy poetka Hinemoana Baker mówiła, że „jest też rzeką”.

I am the last born and I have a long following
Everything and everyone is my elder
I move through the relatives in my green leaves
I eat canoes and drink inlets.

(Hinemoana Baker, Last Born)

________________________

1 You are of the place and the place is of you”.

2 INDIGENOUS NATIONALISMS VS. INDIGENOUS COSMOPOLITANISMS, Katerina Teaiwa, Hinemoana Baker, José Benjamín Inuca Lechón & Tony Birch, https://www.unipotsdam.de/en/minorcosmopolitanisms.html

3 “We are all bodies of water. To think embodiment as watery belies the understanding of bodies that we have inherited from the dominant Western metaphysical tradition. As watery, we experience ourselves less as isolated entities, and more as oceanic eddies: I am a singular, dynamic whorl dissolving in a complex, fluid circulation. The space between ourselves and our others is at once as distant as the primeval sea, yet also closer than our own skin—the traces of those same oceanic beginnings still cycling through us, pausing as this bodily thing we call <<mine>>. Water is between bodies, but of bodies, before us and beyond us, yet also very presently this body, too. Deictics falter. Our comfortable categories of thought begin to erode. Water entangles our bodies in relations of gift, debt, theft, complicity, differentiation, relation”. Neimanis, Astrida: Hydrofeminism: Or, On Becoming a Body of Water, w: Undutiful Daughters: Mobilizing Future Concepts, Bodies and Subjectivitiesin Feminist Thought and Practice, eds. Henriette Gunkel, ChrysanthiNigianni and Fanny Söderbäck. New York:Palgrave Macmillan, 2012, s. 96.

4 Ibidem, s. 99.

5 “Flows of power are inaugurated between marine life, human bodies in pain, and Big Pharma”, ibidem, s.106.

“The ocean might not be very accommodating. Still, they are the ones on board, while others are drowning”.

Newsletter

Bądź z nami na bieżąco – Zapisz się do naszego newslettera i śledź nas w mediach społecznościowych: