Carmela Melina Riccio jest outsiderką, nomadyczną artystką, aktywistką i pacyfistką. Jej sztuka jest wynikiem niezgody na rzeczywistość, w której przyszło jej żyć. Realizacje Riccio powstają z potrzeby przezwyciężenia własnych lęków i choroby. Jej działania związane są z codziennością. Artystka tworzy wyszywanki, banery, flagi i asamblaże. Podróżuje po Włoszech, głosząc przesłanie miłości i międzyludzkiej wspólnoty ponad granicami. Podczas swoich wycieczek znaczy budynki odezwami w formie graffiti, te uznawane niegdyś za akty wandalizmu, dziś poddawane są konserwacji.
Ta zmiana w wartościowaniu miejskiego malarstwa dokonała się za sprawą Gustava Giacosy. Uczulił on odbiorców na działanie samotnych wilków-outsiderów, przekonując stopniowo społeczeństwo włoskie do ich niekonwencjonalnych praktyk, między innymi za sprawą wystawy Banditi dell’Arte. Akcje outsiderów rozpowszechnił swoimi zdjęciami także Mario del Curto, który znany jest z tego, że przekracza dystans stwarzany przez medium, wtapiając się niejako w codzienność fotografowanych osób. Mario del Curto uwiecznił również Melinę Riccio. Jedna z moich ulubionych fotografii przedstawia artystkę zanurzoną w kontenerze z odpadami.
Melina jest freeganką, propagatorką no waste. Wykorzystuje każdą wyrzuconą, napotkaną na swojej drodze rzecz, bo jak mówi: „Świat za dużo rzeczy marnuje. Trzeba się temu przeciwstawić”. Podróżuje na gapę, gdyż uznaje drukowanie biletów za zbędne i nieekologiczne. Złapana przez karabinierów, odprowadzana jest najczęściej do szpitala psychiatrycznego. Po odczekaniu dwóch godzin na diagnozę ucieka, gdyż jak mówi: „Jesteśmy we Włoszech, nikt i tak się nie zjawia, więc wsiadam do kolejnego pociągu”. Melina jest nomadką, mieszka na ulicy, nie ma pieniędzy, żyje z tego, co znajdzie lub uda się jej otrzymać od ludzi. Mario del Curto wspomina, że podczas wykonywania dokumentacji działań Meliny razem chodzili na śniadania pod zaprzyjaźnioną piekarnię, która zaopatrywała ich w czerstwe pieczywo.
Wszystkie podjęte przez Melinę gesty dotyczą naprawy rzeczywistości. Artystka podważa dominujący obraz świata poprzez występowanie przeciwko nierównościom społecznym, sprzeciwianie siębudowie miejskich parkingów, przemocy, rasizmowi, nacjonalizmowi, walcząc o prawa kobiet, imigrantów oraz LGBTQ+. Jest uczestniczką parad równości, antyrasistowskich demonstracji, na których pojawia się z wyszywanymi przez siebie transparentami. Znana jest z tego, że wita wszystkich uczestników paradyw wieńcu laurowym na głowie, ubrana w wyszywane sercami i gwiazdami suknie.
Jej praktyka artystyczna to codzienne rytuały. Melina jest z zawodu krawcową, stąd jej zamiłowanie do patchworkowych wyszywanek, które opatruje charakterystyczną sygnaturą i profetycznymi tekstami. Wyszywane serca i gwiazdy są jej znakiem rozpoznawczym. Mają one zdecydowanie pozaużytkowy, pozaestetyczny charakter, są raczej nośnikami treści, które przekazują przesłanie miłości. Stają się tym samym nieodłącznymi elementami jej działań aktywistycznych. Melina jest wierna tekstyliom, zbiera je i chowa w sekretnych miejscach miasta: pod nadmorskimi skałami, w parkach, pod krzakami. Samo ich odszukiwanie jest sztuką. Każdego dnia wyrusza do swoich skrytek, zbierając swój dobytek po to, aby usiąść z nim na ulicy pomiędzy przechodniami, wyciągnąć igłę i zacząć wyszywać. Powstałe w ten sposób prace rozwiesza pomiędzy drzewami, rozkłada na chodniku. Tworzy je po to, abywymienić je na to, co zaoferują jej przechodnie. Riccio jest otwarta na niespodzianki, jakie niesie ze sobą każdy dzień, uwielbia przypadkowe spotkania, które mogą zamienić się w spontaniczną akcję. Twierdzi również, że najlepiej poznać ją poprzez jej prace: „Jutro – oznacza <<podaj rękę>>. Przyszłość jest w moich rękach”.
Outsiderka przyjęła symboliczne imię Melina, oznaczające jabłko, gdyż: „gnijące jabłko jest w połowie dobre, a w połowie zepsute, tak jak ja”. W tym symbolicznym akcie artystka zawarła pakt z naturą, która dała jej siłę, a ona w zamian postanowiła oddać jej swoje życie.
Melina ma za sobą wielokrotne pobyty w szpitalach psychiatrycznych. Pierwsze załamanie nerwowe przeszła około trzydziestego roku życia. Riccio pracowała wówczas jako krawcowa w największych domach mody we Włoszech. Przełomem stał się dla niej rok 1983, gdy podczas tragów MACEF International Home Show zaprezentowała wieloelementową instalację złożoną z lampy, kotary i pościeli. Wtedy pod wpływem nagłego impulsu uzmysłowiła sobie, że wszystko kręci się w życiu wokół pieniędzy, a świat rządzi się jedynie zyskiem.
To wydarzenie zbiegło się z jej zmaganiami z dominującym we Włoszech wizerunkiem kobiety-matki i opiekunki rodziny. Poczuła niedopasowanie do norm obowiązujących w jej otoczeniu. Przez długi czas nie widziała sensu funkcjonowania w społeczeństwie. Uznała, że materialna strona świata jest zła i groźna. Przeżyła załamanie nerwowe i wówczas po raz pierwszy znalazła się w szpitalu psychiatrycznym. Wielokrotnie z niego uciekała. Zdiagnozowano u niej schizofrenię. Po opuszczeniu szpitala porzuciła swoje dotychczasowe życie, zostawiła męża, rodzinę i trójkę dzieci, rozdała swoją biżuterię ubogim i wyruszyła w wędrówkę w poszukiwaniu prawdy, po to aby chronić świat, ziemię, wodę, powietrze i ludzi. Poszukując swojego miejsca w świecie, udała się najpierw do sanktuarium Santissima Trinità w Vallepietra. Jednak, jak twierdzi artystka, to nie świątynia ją uzdrowiła, lecz widok pobliskiego śmietniska – symbolu upadającego świata. Wygrzebała z niego plastikową butelkę, którą wypełniła papierowymi sercami nazywając je „światłem życia”. Od tego czasu głosi swoje przesłanie, pytając przypadkowo napotkanych ludzi:„Świat się kończy, co robisz, aby to zatrzymać?”.
Praktyka Meliny ma zdecydowanie krytyczny wydźwięk. Jej społeczne niedopasowanie, podobnie jak choroba, zmotywowały ją do działania. Artystka wypisuje hasła wzywające do miłości i pokoju w wielu włoskich miastach i miasteczkach. Najwięcej jest ich w Rzymie i Genui, w pobliżu dworców kolejowych i opuszczonych budynków fabrycznych. Ich wydźwięk jest często dopasowany do lokalnego kontekstu. Są jak zaklęcia rzucane rzeczywistości późnego kapitalizmu – jak: „Pokój / uwalniam tę przestrzeń od bólu / dla tych, którzy chcą czynić dobro za darmo / dziękuję / Melina Riccio”. Graffiti powstają zazwyczaj w nocy, na bankomatach, pojemnikach na śmieci, gazetowych skrzynkach. Mają charakter obsesyjnej modlitwy, mantry lub patriotycznej litanii. Melina eksploruje w nich temat miłości i wspólnotowości.
Outsiderka rozszerza swoje postulaty miłości bliźniego na wszystkie organizmy żywe, przekonując, aby „pomniki w miastach zastąpić drzewami”. Artystka największą wartość widzi w niechcianych przedmiotach, w zwiędłych, cmentarnych roślinach i wszelkiego rodzaju resztkach. Podczas „akcji cmentarnych” zbiera wyrzucone, w części obumarłe sadzonki kwiatów, po to aby posadzić je w parkach lub miejskich klombach, tym samym dać im drugie życie. Gesty Meliny oraz jej krytyczna postawa wobec konsumpcjonizmu wyzwalają we mnie refleksję nad kondycją współczesnego świata. Postrzegam jej twórczość jako szczerą, wrażliwą i bezkompromisową. Włoska artystka poprzez sztukę wyraża to, co wszyscy przeczuwamy, ale znieczulamy codzienną rutyną.