[Na zdjęciu przedstawiona jest fasada budynku administracyjnego w Mariupolu, który został częściowo zniszczony podczas działań wojennych w 2014 roku. Wejście do budynku zostało zasłonięte płytami pilśniowymi z wielokrotnie powtórzonym napisem „Nie moja wina” w języku rosyjskim. Praca powstała podczas rezydencji Zmist platformy Tiu]
Kiedy Zofia nierodzińska zaproponowała nam redakcję gościnną kolejnego numeru „RTV Magazynu”, który miałby dotyczyć sztuki ukraińskiej, w pierwszym odruchu chcieliśmy odmówić, podobnie jak niejednokrotnie odmawialiśmy udziału w różnego rodzaju „ukraińskich wydarzeniach” czy projektach na kształt „o Ukraińcach w Polsce”.
Dlaczego? Dlatego, że reprezentacja ukraińskiej kultury/sztuki w Polsce oraz dyskusja na jej temat ogranicza się zazwyczaj albo do folkloru, albo do wąskiej perspektywy migracyjnej.
W pierwszym przypadku „ukraińskiemu wydarzeniu” koniecznie towarzyszyć musi gotowanie aromatycznego barszczu czy pierogów w akompaniamencie śpiewu przybyłych z Ukrainy chórzystów w wyszywankach. W ten sposób ukraińskość zamienia się w wygodny, smaczny, oswojony i łatwy do przyjęcia stereotyp.
W drugim przypadku doświadczenie migracyjne traktuje się jako główną i właściwie jedyną cechę całego zjawiska. To właśnie ona ma określać tożsamość ukraińskiej wspólnoty, w stosunku do której słowa „Ukrainiec” i „migrant” używane są często zamiennie. Rozmowa skupia się wówczas na problemie adaptacji i akceptacji nowych przybyszów przez wspólnotę lokalną. Można w trakcie takiej rozmowy przytoczyć np. dane statystyczne, by pokazać, że Ukraińcy przyjeżdżają do Polski nie tylko na zbiory truskawek i by ponarzekać na niewydolność instytucji odpowiedzialnych za obsługę ruchu migracyjnego. Brakuje przy tym przestrzeni dla dyskusji nad tym, co wychodzi poza ramy historii migracji. No, chyba że można jeszcze zapytać Ukraińców o ich marzenia.
„Etnograficzna” recepcja ukraińskiej kultury jest bardziej tradycyjna, podczas gdy „migracyjna” lansowana jest przez środowiska liberalne. Jednak w obu przypadkach jest to dyskusja wokół nierozpoznanego Innego, który zostaje zaproszony, by swą inność zademonstrować lub by opowiedzieć o tym, jak radzi sobie z nią tutaj na miejscu.
A zatem zaproszenia, by „poopowiadać o sobie własnym głosem” już od dawna wywołują naszą sceptyczną reakcję. Zresztą każde z nas całkiem nieźle poradziło sobie z tym, by mówić o sobie bez dodatkowych zaproszeń.
To dlaczego mimo wszystko się zgodziliśmy?
Po pierwsze, darzymy sporym zaufaniem Zosię. Po drugie, po namyśle, w jaki sposób moglibyśmy jednak skorzystać z tej okazji, Andrii wpadł na pomysł, by motywem przewodnim naszego „ukraińskiego” numeru uczynić odpowiedzialność. Sprawczość – udzielona czy też wywalczona – oraz wspomniane mówienie w swoim imieniu ma bowiem również drugą stronę, o której nie zawsze chętnie się mówi. Mówienie o sobie własnym głosem i odzyskanie przez szereg nieuprzywilejowanych wcześniej grup sprawczości (agency), tak opiewanej w humanistyce w ciągu ostatnich dziesięcioleci, oznacza przecież wzięcie na siebie odpowiedzialności za własne słowa i uczynki.
W ten sposób w niniejszym numerze postanowiliśmy porozmawiać o odpowiedzialności. Jak postrzega ją współczesna wspólnota ukraińska i w jaki sposób przejawia się ona w twórczości ukraińskich artystów? Temat jest zatem nieco (a może nawet bardzo) prowokacyjny, jeśli weźmiemy pod uwagę atmosferę społeczną ostatnich lat.
W artykułach tego numeru często pojawiać się będzie zatem kwestia historycznej odpowiedzialności. Pomimo tego, że odpowiedzialność pojawia się zarówno w dyskursie społecznym, jak i w prywatnych rozmowach, to wciąż pozostaje ona nie w pełni wyartykułowana. Niebezpieczeństwo tej sytuacji polega na tym, że temat ten jest w dalszym ciągu traktowany instrumentalnie przez prawicowe środowiska, co ostatecznie nikomu nie przynosi niczego dobrego. Oczywiście nie możemy przeciwdziałać temu bezpośrednio, nie mamy do tego ani wystarczających sił, ani zasobów. Jednak, jak powiedział swego czasu Dariusz Stoła: „nie możemy ponosić odpowiedzialności za przeszłość, na którą nie mieliśmy wpływu, jesteśmy natomiast odpowiedzialni za to, co z tą przeszłością uczynimy dzisiaj”.
Oprócz przeszłości chcielibyśmy porozmawiać również o odpowiedzialności za teraźniejszość i przyszłość. O odpowiedzialności społecznej, obywatelskiej, w końcu ekologicznej. O tym, jak ukraińscy artyści pochylają się nad tym kwestiami czy wręcz przeciwnie – świadomie ich unikają.
Powyższa dyskusja jest ważna także dla nas samych. Kiedy Lia zapytała na swojej stronie na Facebooku o artystów pracujących nad tematem odpowiedzialności, w komentarzach pod postem zaczęły pojawiać się wypowiedzi świadczące o niezrozumieniu lub ironicznym traktowaniu sprawy. Trudno sobie wyobrazić podobną sytuację, gdyby pytanie dotyczyło innych kategorii pojęciowych, takich jak „tożsamość” czy „pamięć”, które od dawna zadomowiły się już w dyskursie krytycznym.
Przygotowanie tego wydania zbiegło się z finałem Nagrody Artystycznej im. Kazimierza Malewicza, który niespodziewanie stał się przejawem solidarności artystycznej. Szerzej mówimy o tym w pierwszym tekście działu Krytyka. W tekście „MY-ONI-WY-TY” Ksenia Malykh pisze o pracach ukraińskich artystów, które odnoszą się do tematu odpowiedzialności twórców za otaczającą nas rzeczywistość. Kolejnym tekstem w tym dziale jest esej Oksany Dovgopolovej, historyczki i współkuratorki projektu artystycznego Przeszłość / Przyszłość / Sztuka, w ramach którego artyści poruszają kwestie traum historycznych i ich przepracowania. W eseju zatytułowanym „Ostrożnie z rozbitymi kawałkami: przyszłość w zwierciadle przeszłości” badaczka snuje refleksję na temat sztuki w sytuacji społecznej dezorientacji oraz o odpowiedzialności za przyszłość.
Dział Afirmacje otwiera tekst Kateryny Yakovlenko o wojnie w Ukrainie Wschodniej, zestrzelonym przez terrorystów samolocie MH 17 oraz poczuciu winy za te wydarzenia w pracy holenderskiej artystki Lisy Weedy, która ma ukraińskie korzenie. Vira Baldyniuk w artykule „Praca ze świadectwem” opowiada o współodpowiedzialności za Holokaust w ukraińskiej literaturze współczesnej, a Daria Badior w tekście „Świadomość uwikłania” tłumaczy, z jakimi problemami zetknął się w ciągu ostatnich siedmiu lat ukraiński przemysł filmowy.
W Kanale sztuki zdecydowaliśmy się pokazać projekt Vovy Vorotniova na temat jednoczenia wschodu i zachodu Ukrainy za pomocą gestu performatywnego oraz prace Kostii Smolianinova, które balansują na granicy fotografii i ekoaktywizmu.
W dziale Wywiad artystka Alevtyna Kakhidze w rozmowie z Oksaną Semenik przeprowadza analogię pomiędzy odpowiedzialnością a pielęgnacją ogrodu, proponuje refleksję nad wspólną przyszłością po zakończeniu wojny na Donbasie oraz dzieli się doświadczeniem rozmów z dziećmi na temat obywatelstwa. Charkowsko-berliński muzyk Yuriy Gurzhy wraz z zaporosko-kijowską reżyserką teatralną Anastasiją Kosodij opowiadają Anastasiji Platonovej o nowym dramacie ukraińskim, polsko-ukraińskich korzeniach, muzyce żydowskiej, operze hip-hopowej o Stepanie Banderze oraz przestrzeni dialogu.
Jako redaktorzy, rzecz jasna, nie stawialiśmy przed sobą zadania poruszenia wszystkich kwestii związanych z odpowiedzialnością oraz stworzenia pełnego i reprezentatywnego zbioru prac i wypowiedzi odnoszących się do tego tematu. W naszej propozycji nieuchronnie pojawią się białe plamy i tematy, których nie podjęliśmy ze względu na ograniczony czas i objętość wydania.
Andrii Dostliev – artysta, kurator, badacz fotografii.
Lia Dostlieva – artystka, antropolożka kultury, eseistka.