Arrow-long-left
PL|EN

Afirmacja

Kanał sztuki

„Mameere”

Afirmacja jako zestaw pytań – czy afirmacja osoby matczynej jest dziś na miejscu?

Matkowanie jako afirmacja codzienności.

Queerowość jako matka subwersywnych praktyk opiekuńczych.

Matka codziennej zmiany. Kontenery z care cargo.

Mama-queer-core.

Mameere.

Kontenerowiec Ever Given, utknięcie w Kanale Sueskim, Egipt, 24.03.2021, zdj. Wiki Commons

Mem Ever Given Excavator, remiks: W.Morawiec

„The subject is composed of two different and inseparable sides: the personal (for of expression of the vital) and the extra personal (vital force itself)”

Sue Rolnick, 2020

***

O nierozerwalności doświadczeń i nielinearnych zdarzeniach prowadzących do poczęcia

Gdzieś między marcem a grudniem 2021 roku zgłaszam swój pomysł na zrealizowanie Plenum Osób Opiekujących Się w naborze „Galeria miejscem wspólnym” Galerii Miejskiej Arsenał. Podobnie jak większość artystycznych czy kulturalnych projektów w latach 2020–2021, projekt utyka na kolejnych przesunięciach terminów i budżetów (środki płyną cienkim strumieniem, gdy główny nurt porywa je w stronę ratowania szpitali, ratowania programów ratujących sytuację finansową w każdym sektorze gospodarki, umocnienia pozycji instytucji stojących na straży wartości narodowych i rządowych umocnień na granicy).

W związku z tym razem z osobami zaproszonymi do Plenum zakładamy grupę roboczą, w której co miesiąc (jakże zgodne są te naturalne rytmy i cykle) spotykamy się, aby porozmawiać o matkowaniu, o opiece nad, o istnieniu w świecie i systemie jako matki-osoby opiekujące się.

Także w pierwszej połowie 2021 roku, a dokładnie 24 marca jeden z największych kontenerowców na świecie, „Ever Given” spektakularnie zakorkowuje Kanał Sueski i pozbawia zachodni świat 12% zamówionych dóbr materialnych z Chin.

W listopadzie 2021 roku dostaję propozycję napisania tego, co poniżej: staram się więc wpleść mój/nasz modus operandi w tekst. Około 20 grudnia 2021 zatem, po okresie dziewięciu miesięcy na świat przychodzi mój pierwszy mem (u góry, po prawej), wypadkowa wspomnienia, mojej miłości do memów oraz inspiracji odnalezionej w tekście „Maybe, not now, later, other-wise” Aliny Lupu. Niderlandzka artystka rumuńskiego pochodzenia opisuje w nim swoją pracę i koncepcję projektu „Producing One Another”, w którym skupia się nad szeroko pojętą relacją z matką: tą biologiczną, tą, którą czuje w sobie, chociaż nie ma dzieci i wreszcie – z konstruktem matki, jej kolektywnym wyobrażeniem, jej politycznym i socjologicznym znaczeniem. Alina kontynuuje swoją pracę, od lipca 2021 roku prowadząc grupę czytelniczą Mother/hood/ing.

Nie kryję ciągłej wymiany intelektualnej i emocjonalnej z grupą roboczą: matkami Dorotą Walentynowicz, Ulą Zerek, Anną Jankojć, Gabi Skrzypczak, Ali, czasem też z Kingą Michalską, Adą Rączką1, Kacprem i Stewunią, Robertem Sochackim i Curą. Z moimi dziećmi biologicznymi, urodzonymi nieplanowanymi cięciami cesarskimi kolejno w 2016 i 2018 roku. Z Aliną Lupu, siostrą astralną odkrytą niedawno, dopiero w 2020 roku, podczas wspólnej internetowej rezydencji artystycznej. Z Anną Steller, z którą od 2019 roku rozmawiam o rozproszeniu w ciele i umyśle osoby, która pracuje artystycznie i pracuje jako matka, a której praca „Rozwidlenie II” stanowi ilustrację tego tekstu. Z Julią Sokolnicką, z którą na żywo i listownie opiekowałyśmy się sobą w pandemicznym zawieszeniu2. Z Anką Herbut, która pośrednio i bezpośrednio uczy mnie o ważności włączania ruchu i ciała w dyskurs buntowniczo-opiekuńczy. Z Anną Witkowską, z którą miałyśmy dyskusje nad tym, ile własnego dziecka można pokazać w artystycznym wideo3, co dało początek myśleniu o Plenum Osób Opiekujących Się. I z Egle Oddo, która swoje doświadczenia w byciu matką, kobietą, artystką obrazuje poprzez pracę z trudnymi do wyhodowania w warunkach domowych roślinami.

Bez tytułu, zdj. Egle Oddo, dzięki uprzejmości artystki

Egle powiedziała o tym zdjęciu: (na tym zdjęciu) widać, jak na zgniłych i zanieczyszczonych powierzchniach rośnie mech, jako forma artystycznej odpowiedzi na upadek. Mech jest trudny do hodowania w domu, czasami prezentuje ekstremofilne zachowania. Nie wiem, czy bardziej skłaniam się ku udomowieniu dzikich roślin, czy może przewiduję, że mój dom będzie częścią przyszłego dzikiego środowiska. Widzę wiele skojarzeń pomiędzy obecną sytuacją a kobiecym ciałem, to niesamowity komentarz do obecnej debaty politycznej (tłum.własne)

Cała ta wyliczanka osób ważnych dla mnie podczas pisania, pracy i życia w ogóle jest z punktu widzenia przedmiotu tego tekstu – opieki – bardzo istotna, ponieważ to wszystko nie odbywa się w pustce ani nawet nie w diadzie matka–dziecko. Odbywa się w ogromnym kłączu doświadczeń, przekonań, stereotypów, wzorców, uprzedzeń, w systemie państwowym, w czasie kryzysowym, w polityce zdeformowanego kapitalizmu i postkolonializmu. W wirze osób, awatarów, memów i przepisów, poradników, traktatów i SMS-ów. Wracając do wykładu Sue Rolnick, którą cytuję na początku tekstu: doświadczenie wewnętrzne jest zawsze sprzęgnięte z zewnętrznym, to awers i rewers tożsamego; podmiot Ja skonstruowany jest z nierozerwalnych stron doświadczenia intra- i ekstra-osobistego.

Printscreen z wykładu online Sue Rolnick dla Saas Fee Summer Institute of Art 2020, archiwum własne W.Morawiec

Jesteśmy zmęczone rozproszeniem: ciągłym niewystarczającym byciem tu i teraz, przerzucaniem uwagi, tworzeniem bezpiecznej więzi, kreowaniem zbornych myśli i kreowaniem obiadu. Jesteśmy zmęczone głosami narzucającymi normy zupełnie nieprzystające do naszych warunków i możliwości. Jesteśmy często – po cichu lub zupełnie nieświadomie – wykluczane ze świata sztuki przez nasze dzieci, nasz wiek, niemożność jasnego określenia się, niechęć do istniejących struktur, brak lub nadmiar doświadczenia. Uciszane – jak nasze dzieci, które płaczą i są głodne w nieodpowiednich dla kultury, sztuki i społeczeństwa momentach. Chciałybyśmy mieć chwilę czasu na to, żeby porozmawiać: o sobie, o nas, o nas i was, o tych, kogo należy wspierać, jacy ludzie i osoby nie-ludzkie tworzą z nami sieć i zapowiedź nowej normalności. Rozproszenie postaramy sizamienić w dyspersję; powolne rozszerzanie zasięgu, związane z ewolucją nas samych.

Chciałabym – chciałybyśmy – chcielibyśmy – chciał_y pooglądać pojęcie matki, jako osoby artystyczne i aktywistyczne, które fizycznie urodziły dzieci i opiekują się nimi, oraz te, które opiekują się przestrzenią dla queerowych dzieci, noszą w sobie płynne tożsamości i dbają o rozwój przestrzeni niebinarnych; podnieść do rangi artykułu wymianę myśli płynącą ze spotkania z tymi osobami i metodę riserczu przez dialog, jako najbardziej horyzontalną i inkluzywną formę tworzenia treści, których wszędzie i tak mamy pod dostatkiem.

biurko osoby matczynej, fot. W.Morawiec

Kartka z trójkątem zbierającym moje myśli wokół tekstu z rysunkiem postaci wg. synka, tył pisma Autoportret z tekstem Jolanty Brach-Czainy i dopiskiem, piracka flaga

O stawaniu się matką, kontenerowaniu i niewidzialnych maskach matkowania

„Niezależnie od tego, czy jesteśmy matkami, czy mamy matkę, czy odczuwamy brak matki, czy chciałybyśmy zostać matkami, czy nie możemy nimi zostać, czy też myślimy o naszych partnerkach, które są matkami, poruszamy się w obrębie tego tematu i jego znaczenia w naszym życiu”.

I. Dryburgh, A. Lupu, z opisu mother/hood/ing

***

Skoro zaczęłam od kontenerowca „Ever Given” i jego dziewięciomiesięcznej inkubacji w naszej kolektywnej wyobraźni, wejdziemy teraz do kontenera, który wg dziadka psychologii rozwojowej i postępowego w swoich czasach, psychoanalityka Donalda Winnicotta, stanowi najlepszy opis matki.

Matka (rodzic) kontener to matka, która mieści w sobie własne myśli, emocje i zachowania oraz myśli, emocje i zachowania dziecka. Co więcej, jest w stanie kontenerować wszystko, co dziecko kieruje w jej stronę: reakcje przyjemne i nieprzyjemne, acting outy, tantrumy, bunty, uściski, podgryzanie, wykpiwanie, sprawdzanie, testowanie granic, płacz, bezbrzeżny smutek, hormonalne huśtawki.

Idąc dalej tym tropem: matka-kontener mieści w sobie bezgranicznie dużo, przyjmuje ze spokojem i nie odpłaca się pięknym za nadobne. Po prostu jest, pomieszcza w sobie, od czasu do czasu niczym wprawna terapeutka odzwierciedli to, co dziecko jej dostarcza („widzę, że masz zmarszczone brwi”, „słyszę, gdy to opowiadasz, że bardzo bolała cię noga”).

W kontekście społeczno-politycznym matka-kontener jest przechowalnią wszelkich ideałów, krytyki, wskazówek, jak być matką i wytycznych od różnego typu ekspertów, nawet jeśli są one sprzeczne. Od pokoleń zanurzona w comphetowym4 świecie jasno podzielonym na „męskie” i „kobiece”, socjalizowana do roli opiekunki, ekonomicznie uzależniona od patriarchalnego partnera lub państwa, matka-kontener łagodnie się uśmiecha i pomieszcza.

Ale „Ever Given” utknął, zatkał kanał, produkcja światowa wstrzymała oddech, społeczeństwo zamarło. Oto w wielu małych skupiskach, ale uparcie, nieustraszenie, od wielu lat małe kopareczki zmian starają się zmienić tę narrację: udrażniając kanał, w którym porusza się kontener z opieką, staramy się też uzdrowić to, w jaki sposób odbywają się załadunek, rozładunek, trasa rejsu. Osoby opiekujące się myślą kolektywnie, równolegle i sprawczo, dlatego co kilka lat powraca w pracach naukowych i artystycznych temat skoncentrowany wokół słów kluczowych: CARE, TENDERNESS, MOTHERHOOD, SISTERHOOD, HEALING. To stawanie się osobą matczyną widoczne jest ostatnio bardzo wyraźnie w obszarach queerowego aktywizmu, w choreografiach tanecznych czy sztuce performatywnej.

notatka o stawaniu się matką, fot. W. Morawiec

Notatka o akcie stawania się matką na katalogu z wydarzenia teatralnego, wycinanka syna.

Wydaje mi się, że jest to efektem zaistniałej już zmiany w nas, ale także odpowiedzią na działanie globalnego kapitalizmu. Wytwarzanie sztucznych potrzeb dla pompowania podaży, a przede wszystkim obniżanie kosztów w celu zwiększania zysków  oraz historyczny kontekst hierarchizacji – to przepis na degradację pojęcia pracy, w tym reprodukcyjnej i opiekuńczej, bez której niemożliwa jest dziś refleksja nad opieką jako taką czy pojęciem matkowania5.

Obładowany po brzegi kontenerowiec staje się oczywisty, a co za tym idzie – niewidzialny. Tak jak oczywiste i niewidzialne są dla nas: praca w domu, opieka nad dziećmi, niskopłatne profesje, takie jak nianie, przedszkolanki, sprzątaczki, pielęgniarki.

Pójdźmy dalej: niewidoczne od lat są też osoby żyjące poza heteronormatywną granicą (oprócz kilku dużych miast podczas czerwcowych parad) i osoby żyjące poza granicą polityczną wyznaczającą Zachód. Osoby migrujące bardzo często dla nas – bogatszych, osadzonych na stałe w danym kraju – wykonując pracę opiekuńczą (nad dziećmi, w szpitalach, oczyszczając miasto), stają się wręcz podwójnie niewidzialne: ze względu na status obcego niewidoczne kulturowo, ze względu na niską płacę – znikają na długie osobo-pracogodziny z własnej rodziny czy wspólnoty. Oprócz systemowej przemocy heteropatriarchatu i reguł rynkowych dopada nas także (w uprzywilejowanym, białym i bogatym świecie) elitaryzm.

Cytując zmarłą niedawno bell hooks: „w świecie, w którym to kobiety szybko stają się większością najbiedniejszych obywateli naszego kraju, gdzie patologizuje się samodzielne matki, gdzie nie ma żadnej pomocy państwa dla najuboższych i najbardziej potrzebujących; gdzie większość kobiet w każdym wieku nie ma dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej. A jednak pomimo tych strasznych faktów, większość teorii feministycznych ogranicza się dziś tylko do spraw ważnych wyłącznie dla wyedukowanych elit. Jeśli się to nie zmieni, feministyczne przesłanie nie będzie słyszalne, a ruch feministyczny przestanie istnieć”6.

Bycie umieszczonymi pomiędzy „terrorem biologicznym a sankcjami społecznymi”7: jako matki, jako osoby queerowe, jako ludzie po prostu. Nie da się być kontenerem pełnym opieki dla Innego, gdy nie ma ku temu przestrzeni. Nie dojdzie do żadnej zmiany, jeżeli praca opiekuńcza nie zostanie dowartościowania, a rozkład dóbr na świecie – zredystrybuowany. Nie chcę oczywiście wypływać teraz na wody konstruowania ogólnikowej odezwy do – tego typu listy intencyjne kierowane do sumień rządzących światem już dawno straciły na ważności.

Zaznaczę tylko, że bardzo istotnym aspektem wydaje mi się też dbanie o pamięć międzypokoleniową: postulowane obecnie zmiany czy żywe dyskusje nie są „zaczynaniem od zera”, Plenum Osób Opiekujących Się nie jest ideą nowatorską. Od lat 70. trwają walki i powstają artykuły, zwłaszcza skoncentrowane na intersekcjonalnym feminizmie i dekolonizacyjnych ruchach Black Radical Tradition; pamięć o tym, że wiele już zostało zrobione, szukanie połączeń, odkrywanie tego, co już mamy, i wdrażanie – nie w teksty akademickie, lecz w codzienne gesty. Oto jak rozumiem queerowe matkowanie, mameerowanie.

Tak jak wszystkie kontenery mają podobne wymiary i kształty, tak zewnętrzny obraz matki – osoby opiekującej się – został zuniwersalizowany. Ma być miło(!), ciepło, czule, raczej pastelowo, raczej oble, jeśli czerwień, to sercowa, a nie menstruacyjno-łożyskowa; jeśli czerń, to spokojnej nocy bardziej niż zimnej przepaści depresji poporodowej. Tymczasem, parafrazując słowa Vereny Kettner, politolożki i badaczki queer-feministycznej, wszyscy jesteśmy queer, kiedy zaczynamy mieć dzieci8. Nie ma w opiece nad jedynej słusznej drogi; osoba dająca opiekę i osoba zaopiekowana są zawsze, codziennie inne, mają inne potrzeby, zainteresowania, możliwości. W matkowaniu wszystko zostaje przepuszczone przez własne doświadczenie, wielokrotnie i wielopoziomowa; to, co dajemy, jest bardzo często tym, co dostałyśmy w przeszłości lub czego nam zabrakło. To, jak wyglądamy, staje się niezależne od nas; w przypadku osób queer jest to jeszcze bardziej widoczne: to, jak wyglądamy, jest niezależne od tego, jak i kim się czujemy. W przypadku artystek-matek queerowość (czytana tu jako niedopasowanie, zintegrowana dziwność) odbywa się na skrzyżowaniu potrzeby bycia opiekunką, potrzeby bycia artystką, potrzeby bycia zaopiekowaną, potrzeby bycia niezależną.

Wszystko to jest jedynie możliwe w dobrym świecie.

W złym świecie nie ma dobrego życia (to zdanie pojawia się w różnych mutacjach na każdym spotkaniu grupy roboczej). Jak często zdarza się nam, że dobre życie oznacza np. możliwość wyrażania siebie po prostu tak, jak chcemy, bez potrzeby maskowania swojego Ja? Bez nieustannej (auto)korekty?

Il. W. Morawiec

Kolaż cytatu, mema i printscreena, z wordowską autokorektą.

Maskowanie własnej tożsamości jest bardzo częstym zjawiskiem w przypadku osób opiekujących się. Długotrwały zabieg ukrywania siebie „dla kogoś innego” nie pozostaje w naszym organizmie bez echa: z biegiem czasu coraz trudniej pokazać swoją inność, niespójność z danym obrazkiem. Pojawiają się koszty: emocjonalne, intelektualne, fizyczne – długotrwałe zmęczenie, uczucie pustki, wypalenia, odrętwienia. Wydaje mi się ponadto, że w szerszym kontekście tłumaczy, dlaczego osoby zsocjalizowane do roli opiekunki częściej cierpią na syndrom oszustki (ang. impostor syndrome). Maska zaczyna utrudniać rozpoznanie własnych granic i kompetencji, osoba może zacząć nawet odczuwać wstyd, że wciąż ma swoje „inne” Ja oraz związane z nim potrzeby i oczekiwania.

Jednocześnie dla wielu osób w naszym społeczeństwie umiejętność maskowania to bardzo ważny zasób, pozwalający przeżyć lub znaleźć własną grupę odniesienia; strategia psychiczna, która choć kosztowna, jest opłacalna. Jak zresztą inaczej funkcjonować, gdy większość pracy (wysiłku, energii) co dzień zaklęta jest w kręgu?

il. W. Morawiec

(wstaw w miejsce „karmienia” rodzaj opieki, jakim otaczasz innych – mój diagram zrobiony był w 2018 podczas karmienia piersią)

O pytaniach, które są afirmacją

A gdybyśmy doszły do wniosku, że obecnie niepotrzebny nam kontener, ale raczej ekologiczna siatka, rozciągliwa, z dużymi okami, które miękko przepuszczają ruch doświadczeń i myśli w kierunkach „z” i „do” obiektu matka?

Mam nadzieję, że za każdym razem, gdy upada sztywne przekonanie na temat opieki i matki, jednocześnie powstaje inne, nowe przekonanie na temat osoby opiekującej się, poszerzone o byty, potrzeby, doświadczenia dotąd pogardzane, pomijane, zbywane, wyśmiewane; oprószone brokatem nowych sposobów komunikacji; integrujące genderową płynność, dziwaczną estetykę posthumanizmu, dyskursy osób nie-ludzkich.

Czy to wystarczy?

Co stanie się z kobiecymi matkami-artystkami, matkami-kuratorkami, gdy zaczniemy naprawdę włączać nowe rodzaje opieki nie tylko w narracje osobiste, ale także instytucjonalne?

A gdy upadnie opresyjny system, przeciwko któremu łączymy się w grupy i knujemy?

Czy jesteśmy gotowe, by Plenum Osób Opiekujących Się stało się jawą i modelem działania?

W jaki sposób wpłynie to na rynek sztuki, osadzony w mocno kapitalistycznych strukturach produkcyjnych, podaży i popycie, miły dla ego twórców i twórczyń?

Codzienna opieka będzie pracą tak jak sztuka czy raczej opiekowanie się – powszechną praktyką?

A Ty, jak czujesz?

„we are repeating each other
knowing there is nothing new, only that which we already know rearranged
we are repeating each other
knowing there is something new in that which we already know rearranged
we are repeating each other
knowing not what is there but that something needs to be changed”.

Hannah Meleokaiao Ayasse, oświadczenie napisane dla projektu Grand Re-Union, grudzień 2020

Weronika Morawiec jest psycholożką i kuratorką sztuki. Oprócz życia z dwójką dzieci oraz pracy w  gabinecie terapeutycznym współtworzy kolektyw noks i współpracuje z Goyki 3 Art Inkubatorem z Sopotu. Obecnie uczestniczy w realizacji projektów, takich jak: publikacja „Light As A Creative Tool” we współpracy z ASP w Gdańsku i ASP im. E. Gepperta we Wrocławiu, One Night Public Gallery – efemeryczna galeria pojawiająca się w przestrzeni publicznej oraz grupa robocza skupiona wokół tematów pracy opiekuńczej i postaci matki w świecie kultury i sztuki.

www.noks.info

Anna Steller jest tancerką, performerką i choreografką, absolwentką slawistyki na Uniwersytecie Gdańskim. Matka trójki dzieci. Na scenie występuje od 1993 roku, najpierw w gdańskim Teatrze Dada von Bzdulow czy we współtworzonym z Magdą Jędrą zespole Good Girl Killer, później także solowo. Od 2019 roku współpracuje z Weroniką Morawiec w tworzeniu performansów, m.in. „Dekompozycja 206” dla wrocławskiego OP ENHEIM oraz „Two Girls, One Rope” z Anitą Wach podczas programu Unreal Bonifres w Ljubljanie.

www.annasteller.webs.com


 

1 Słowa Ady Rączki znajdziecie w tym numerze w dziale „Kanał Sztuki”.

2 „PL/NL – notatki z domu do domu” można znaleźć w wydawnictwie „Pomiędzy”, Goyki 3 Art Inkubator, 2020.

3 Na to pytanie nie ma oczywiście jednej i poprawnej odpowiedzi, chociaż wielu krytyków sztuki i artystów uznanych (rodzaj męski zastosowany rozważnie i z przekąsem) chciałoby wymazać ten najprawdziwszy, życiowy aspekt doświadczenia matki-artystki ze świata sztuki. Wideo Ani Witkowskiej „Wanderlust” zostało pokazane latem 2021 roku w dwóch polskich galeriach, w każdej części cyklu syn Igi był znaczący i widoczny. Ciekawą uwagę paralelną do tego fenomenu deprecjacji matczynych wytworów artystycznych można odnaleźć w książce Agaty Araszkiewicz „Zapomniana rewolucja” (Instytut Badań Literackich PAN, 2014), która m.in. opisuje proces degradacji twórczości pisarek dwudziestolecia międzywojennego przez męskich krytyków literackich, np. opis porodu w powieści uznany za zbyt realistyczny, przez co odbierający utworowi prawo do nazywania się powieścią. Uwaga paralelna dzięki uwadze Ady Rączki.

4 Comphet – z ang. compulsory heterosexuality, obowiązkowy heteroseksualizm. Termin zaczerpnięty z eseju Adrienne Rich, opisujący zjawisko „kultury heteroseksualnej” jako idealnej i zgodnej z szeroko pojętą normą (w znaczeniu normy społecznej, politycznej, osobistej, płciowej etc.).

5 Poszerzoną refleksję o migracji i rodzinach w kryzysie w ujęciu politycznym proponuje dr Bogna Hall, np. „Graniczny spektakl wrogości”, „Le Monde Diplomatique” (dostęp 13.12.2021).

6 „Teoria feministyczna. Od marginesu do centrum”, przedmowa do wydania drugiego, przeł. E. Majewska, Warszawa 2013.

7 Korzystam tu z cytatu podsumowującego trzecią sesję grupy Mother/hood/ing, odnoszącego się do książki Orny Donath, „Regretting Motherhood: A Study”.

8 Myślę tu o jej tekście w „TQW Magazine”: „We are all queer when we are kids” dotyczącym performansu „Codomestication” (dostęp 1.12.2021).

Newsletter

Bądź z nami na bieżąco – Zapisz się do naszego newslettera i śledź nas w mediach społecznościowych: