Arrow-long-left
PL|EN

Afirmacja

Kanał sztuki

MATERIALIZUJĘ SIĘ, WIĘC JESTEM*

Tatiana Czekalska i Leszek Golec, LIVE, Fundacja Galerii Signum, Łódź

Świat się zmienia.

Nic nowego, można by rzec, zawsze się zmieniał, a my – hominidy – razem z nim. Tym razem jednak, dwunożny gatunek, którego jesteśmy przedstawicielami, może nie nadążyć z adaptacją do wciąż rosnących temperatur (do 2022 roku o 1,5 °C), wysychających zasobów wód pitnych, zakwaszonych oceanów i topniejącej pokrywy lądolodu. Według raportu World Wide Fund for Nature z 2016, do 2020 roku na Ziemi pozostanie zaledwie 1/3 ze wszystkich gatunków dzikich zwierząt; nieco później rozgrzany i wyschnięty Bałtyk zmieni się w jezioro; Wyspy Marshalla, Fidżi, Wyspy Cooka i Salomona znikną pod powierzchnią kwaśnej brei. Ich miejsce zajmą plastikowe aglomeracje śmieci, które pełzając od wybrzeża do wybrzeża, wypluwać będą pogniecione kubeczki po bio-jogurtach – destrukty naszej cywilizacji. To nie jest scenariusz eco-fiction. Te krajobrazy są dziełem ekstensywnej eksploatacji Ziemi przez człowieka dotkniętego kapitalistyczną manią. To konsekwencje naszej industrialnej przeszłości i obraz technologicznej współczesności; przyszłości nie widać na horyzoncie.

Co może zrobić artysta w kontekście zmieniającego się w swoich najgłębszych warstwach geologicznych świata (z holocenu do antropocenu)?

…a może bardziej adekwatnym byłoby pytanie: jak ma się w tej sytuacji sztuka?

Z perspektywy globalnej katastrofy powyższe pytania wydają się mało istotne, choć chodzi w nich właśnie o możliwość działania i wpływ istoty ludzkiej na losy planety.

Z myślą o sprawczości sztuki chciałabym przyjrzeć się propozycji duetu artystycznego: Tatiany Czekalskiej i Leszka Golca.

Tatiana Czekalska i Leszek Golec, LIVE, Fundacja Galerii Signum, Łódź

Tatiana Czekalska i Leszek Golec, LIVE, Fundacja Galerii Signum, Łódź

Partnerzy w życiu prywatnym, tworzą w tandemie od 1996 roku. Ich postawa, działalność artystyczna i aktywistyczna przenikają się i są niezwykle spójne. Artyści są weganami sprzeciwiającymi się wszelkim formom zabijania istot żywych, nawet tych najmniejszych jak meszki i komary. Dla ich dobrostanu tworzą specjalne złote i szklane awatary, dzięki którym przenoszą latających braci-krwiopijców z powierzchni nakłutej skóry w bezpieczniejsze miejsca. Para od dawna tworzy sztukę dla odbiorcy innego niż ten „tradycyjnie“ ludzki. Piszę w cudzysłowie, aby zaznaczyć, że odnoszę się do specyficznej tradycji kulturowej, związanej z narracją zachodnią, która faworyzuje człowieka, widząc w nim (zaimek nie jest tu przypadkowy) koronę stworzenia. Ten urodzony twórca kreuje świat na swój obraz i podobieństwo, nie zauważając, że istnieją inne, równoległe formy ekspresji, nie tylko te z nim tożsame.

Igrając z powyższym antropocentrycznym paradygmatem, Czekalska i Golec prezentują na wystawie w Galerii Fundacji Signum projekt „Biblia. Homo Anobium“. Święta księga, jak wiemy, nie grzeszy gatunkową inkluzywnością, uzasadnia za to zinstytucjonalizowaną przemoc przedstawicieli homo sapiens wobec zwierząt i natury, nazywaną dziś gatunkowizmem. Głównym bohaterem biblijnego projektu jest jeden z ulubionych gatunków twórczych pary kuratorów – kołatek drukarz (Anobium typographus).

Tatiana Czekalska i Leszek Golec, LIVE, Fundacja Galerii Signum, Łódź

Wcześniej inny kołatek z tej samej utalentowanej rodziny był autorem rzeźby „Homo Anobium św. Franciszek – 100% rzeźby, 1650-1985“, którą Jarosław Lubiak w „Dzieło nie tylko ludzkie” opisał następująco: Żuwaczki larw kołatka, przez kolejne stulecia kontynuowały dzieło, drążąc niekończące się korytarze swoich żerowisk stających się domem wielu pokoleń, drobnych, żywych, czujących istot. Ostatni kołatek (anobium) opuścił drewnianą głowę świętego po permanentnym jej przerzeźbieniu. Człowiek, jak i kołatek na równi niszczą we właściwym sobie procesie tworzenia1.

Jak w przypadku Franciszka, tak i w niemieckiej Biblii przerzeźbionej przez kołatka, Czekalska i Golec stawiają siebie w pozycji kuratorów projektu – artystą jest chrząszcz. Oddają mu zatem pole, ale nie stwarzają „sytuacji“, jak na kuratorów sztuki relacyjnej przystało, gdyż kołatek swój habitat wybrał sobie sam. Tandem to raczej kuratorzy-kolekcjonerzy osobliwości, którzy z podróży po peryferiach sacrum przywożą do świątyni sztuki ready-made w postaci wydrążonej świętej księgi. Warto zaznaczyć, że dla chrząszcza świętość smakuje kompozycją cielęcej skóry i bawełnianego papieru z dodatkiem słodkawego kleju introligatorskiego. Symbol – w tym wypadku wygryzione Słowo Boże – staje się materią.

Donna Haraway w „Manifeście gatunków stowarzyszonych” zauważa, że tylko rezygnując z wyobrażonej przewagi symbolicznej jesteśmy w stanie komunikować się z innym. To możliwe porozumienie pomiędzy gatunkami, istotami ludzkimi i nieludzkimi nazywa za Charisem (Cussins) Thompsonem ontologiczną choreografią:Nie, to jest choreografia ontologiczna, która jest tak żywą grą, że uczestnicy wymyślają ją z dziedziczonych historii ciała i umysłu, które przerabiają na mięsiste czasowniki, które z kolei czynią z nich tych, którymi są. Wymyślili tę grę; ta gra ich przekształca. Metaplazm, jeszcze raz. Zawsze wraca do biologicznego smaku ważnych słów. Słowo stało się ciałem w śmiertelnych naturokulturach2.

Tatiana Czekalska i Leszek Golec, LIVE, Fundacja Galerii Signum, Łódź

Ontologiczna choreografia byłaby tu zatem przekroczeniem reprezentacji, czyli nazywania i przedstawiania zwierząt przez ludzi, zaburzałaby hierarchię, czyli antropocentryczny szowinizm. Ten taniec, w którym kroki i gesty muszą dopiero zostać zaimprowizowane, czerpie z niechlubnej, pełnej przemocy pamięci naszych relacji, ale performuje również możliwą teraźniejszość niezdeterminowaną symbolicznymi ograniczeniami. Słowo staje się ciałem w śmiertelnych naturokulturach, czyli istnieje tu i teraz w naszej współczesności; kulturowa przeszłość jest żywą materią, w której chrząszcz-kołatek może wyrzeźbić swoje uniwersum, jak w głowie Św. Franciszka, patrona ekologii.

Wracając jednak do stawianego na początku tekstu pytania, jaka rola przypada tu zatem ludzkim osobnikom – kuratorom? Czekalska i Golec sugerują, że powinni oni nie tylko ustąpić miejsca, ale również przygotować je dla ekspresji zwierząt: naszych nieludzkich innych – tych, których nie obejmują horyzonty patriarchalnej podmiotowości, którzy, podobnie jak wcześniej kobiety, czarnoskórzy i inne mniejszości, byli i wciąż są uciszani, uprzedmiotawiani, zniewalani i eksterminowani. Galeria staje się dla tego celu narzędziem, przyjmuje formę Implantu IHS, czyli pomieszczenia przyjaznego owadom – lub jak w przypadku instalacji „ Z dwóch energii dziwnie trzecia”– miejsca walerianowej ekstazy dla kotów; jest zatem heterotopią, czyli obszarem wyjętym spoza codziennej logiki funkcjonowania przestrzeni społecznych; tymczasową utopią, chłodnym schronieniem przed coraz bardziej palącymi problemami świata.

Dobrze jest do niej wejść, wyostrzyć receptory wrażliwości, nie sposób jednak nie zauważyć, że międzygatunkowy taniec odbywa się gdzie indziej – w piecu, do którego dokładana jest kolejna szufla węgla, podczas gdy wysychają jeziora Wielkopolski. Golec i Czekalska dobrze o tym wiedzą, dlatego swoje wystawy traktują jako wehikuły wirtualnych teraźniejszości, które pomagają pomyśleć o tym, w jaki sposób funkcjonować w świecie tak, aby wyrządzać możliwie jak najmniej krzywdy.

_____________________

Tekst opublikowany w katalogu wystawy Tatiany Czekalskiej i Leszka Golca pt. LIVE, Fundacja Galerii Signum w Łodzi

* W tytule odnoszę się do eseju Jacquesa Derridy „L’Animal que donc je suis“, Paris (éditions Galilée) 2006 oraz do słynnego kartezjańskiego stwierdzenia: Cogito ergo sum (łac. Myślę, więc jestem)

1 Jarosław Lubiak, „Dzieło nie tylko ludzkie”, w: EXIT No.l (65)2006

2 Tłumaczenie własne na podstawie: Haraway, Donna: The Companion Species Manifesto. Dogs People and Significant Otherness, s. 100, Chicago 2003:

No, this is ontological choreography, which is that vital sort of play that the participants invent out of the histories of body and mind they inherit and that they rework into the flashy verbs that make them who they are. They invented this game; this game remodels them. Metaplasm, once again. It always comes back to the biological flavour of the important words. The word is made flesh in mortal naturcultures.

Newsletter

Bądź z nami na bieżąco – Zapisz się do naszego newslettera i śledź nas w mediach społecznościowych: