Arrow-long-left
PL|EN

Wywiady

Serwis

O dziadku Staszku i śmierci malutkiej Matyldy

Grupa Odłam Źdźbło, 2019

Nieco ponad roku temu z inicjatywy Zosi nierodzińskiej zaczął się wykluwać pomysł przygotowania wystawy zbiorowej, która miała splatać światy magii, sztuki i zaangażowania. Trochę później, wspólnie z Anią Siekierską i z Zosią nierodzińską nadaliśmy wystawie tytuł: „Magiczne zaangażowanie” zgodnie z głoszoną przez nas tezą, że każdy przejaw głębokiego empatyzowania ze światem przyrody, zwierząt, ludzi i rzeczy to działanie magiczne. Latem 2019 roku, siedząc na pomoście jeziora Lusowskiego narysowaliśmy i opisaliśmy plan wystawy, do której zaprosiliśmy m.in. Olgę Annę Markowską i Aśkę Borof wraz z jej grupą performatywno-śpiewaczą Odłam Źdźbło. Chwilę po tym, rozleniwieni hipnotyzującym spokojem letniego popołudnia, zasnęliśmy na pomoście wielkopolskiego jeziora…

10 marca 2020 roku, na 10 dni przed otwarciem „Magicznego zaangażowania” dostałem wiadomość od Zosi: „Wystawa odwołana ze względu na wirusa”. Nasza wystawa nie odbyła się tak jak zaplanowaliśmy, czyli w dniu równonocy wiosennej 20 marca 2020 roku, na razie, ostrożnie, została przeniesiona na wrzesień (18.09–1.11.2020). Tydzień po planowym otwarciu spotykamy się w przestrzeni wirtualnej, żeby porozmawiać z moimi rozmówczyniami, czyli z Olgą Anna Markowską i z Aśką Borof o magii w ich twórczości.

Paweł Błęcki: Opowiedz krótko, czym się zajmujesz.

Aśka Borof: Jestem absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Zajmuję się działalnością twórczą, inspirowaną obyczajowością ludową oraz aktualną rzeczywistością. Maluję, haftuję, wycinam, szyję i śpiewam. Realizuję projekt finansowany przez miasto Gdańsk pod tytułem „Dzielnica Górki Zachodnie”. Jest to malarska inwentaryzacja ludzi, zwierząt oraz domów miejscowości, w której mieszkam. Szyję też stroje i śpiewam w grupie śpiewaczo-performatywnej Odłam Źdźbło. Interesuje mnie kobiecy wielogłos ukraińskich i syberyjskich pieśni ludowych.

Olga Anna Markowska: Badam tematy związane z naturą człowieka, zawiłościami relacji międzyludzkich, pamięcią i tęsknotą. Sięgam po różne media, obecnie najczęściej posługuję się muzyką i fotografią.

Olga Anna Markowska, "Alicja i Aleksandra" z cyklu "Maj", 2018

W Twojej twórczości magia odgrywa istotną rolę. Opowiedz o tym kiedy Twoja aktywność artystyczna zaczęła współistnieć ze światem rytuałów, czarów czy przesądów.

A.B.: Treść zabobonów i rytuałów zaczęłam haftować, gdy dowiedziałam się o śmierci maleńkiej Matyldy, siostry mojej mamy, która leczona przez wiejską babkę, zginęła w piecu chlebowym.

O.A.M.: Jednym z tematów, które poruszam w mojej twórczości, jest pielęgnowanie pamięci. Badając ten wątek, zaczęłam w świadomy sposób odwoływać się do magii rozumianej jako rodzaj myślenia i podejmowania działań w celu przekazania informacji. Zdając sobie sprawę z delikatności wspomnień, ich związku z emocjami i braku kontroli nad nimi, postanowiłam poszukać metody, która pozwala na ich skuteczne zachowanie z możliwością częściowego odtworzenia. Przykład stanowią wykonywane przeze mnie woskowe odciski tych części ciała, które noszą na sobie dotyk kogoś bliskiego. Ważnym elementem takiej opowieści o pamięci jest sam proces przygotowywania projektów w przestrzeni, w których są pokazywane. Często wykonuję instalacje o charakterze site-specific ze względu na to, że zależy mi na tym, aby odbiorca mógł obserwować, odczuwać i stać się bezpośrednim uczestnikiem trwającego wydarzenia/rytuału.

Aśka Borof, Wilki, 2019

Asia Borof, Zaklinanie żółwia, 2018

Czy Twoje myślenie magiczne ma swoje źródło w tradycjach rodzinnych?

A.B.: Tak naprawdę rytuały i zabobony wzbudzały we mnie złość i niezgodę. Gdy byłam w ciąży, irytowały mnie uwagi odnoszące się do mojego brzucha: urodzisz chłopaka, bo brzuch ma kształt piłki albo: dla chłopaka kup wyprawkę niebieską i jeszcze: do wózka przymocuj medalik z Matką Boską na czerwonej tasiemce. Nigdy nie lubiłam, gdy ktoś narzucał mi swój światopogląd.

Zupełnie nieświadomie zaczęłam podtrzymywać pewien rytuał. Otóż u mnie w domu była tradycja obcinania włosów przez mamę. Mój tata chlubił się tym, że przez czterdzieści pięć lat nie był u fryzjera. Gdy założyłam rodzinę, przejęłam zwyczaj obcinania włosów mężowi i dzieciom. Obcięte włosy zawsze wrzucałam w ogień, bo tak robiło się u mnie w domu. Ten ruch był dla mnie naturalny i nigdy nie zastanawiałam się, dlaczego nie wyrzucam włosów do śmieci. Dopiero później dowiedziałam się z literatury, a także od mamy, że: „włosy należy palić, aby dziecko nie miało garba, krzywych nóg albo głupoty”.

O.A.M.: Wydaje mi się, że rozwój myślenia o magii był bardziej związany z uciekaniem w świat wyobraźni niż z tradycjami rodzinnymi. Oczywiście zwracałam uwagę na drobne rytuały, przestrzegałam zasad przesądów, które były znane wśród moich bliskich, ale było to dla mnie zupełnie naturalne, stanowiło element zwyczajnego życia. Prawdziwie magiczne stawały się obiekty, którym nadawałam znaczenia. Przypomina mi się sytuacja, kiedy w dzieciństwie obsesyjnie gromadziłam przedmioty kojarzące się z określonymi osobami, wydarzeniami i miejscami. Wierzyłam, że są zaczarowane, stanowią łącznik pomiędzy mną a źródłem ich pochodzenia. Często wyjmowałam je z pudełka, obracałam w dłoniach, zabierałam ze sobą, przypisywałam im różne właściwości. Każdy z tych obiektów miał być namiastką obecności, przypominać o czymś, miał przynosić szczęście.

Olga Anna Markowska, 6 lat, Galeria Ul, Gdańsk 2019

Olga Anna Markowska, 6 lat, Galeria Ul, Gdańsk 2019

Czy jest Twoim życiu jakieś wyjątkowe zdarzenie lub osoba związana z magią, o której chciałabyś opowiedzieć?

A.B.: Takim mocnym impulsem i utwierdzeniem w mojej twórczości była informacja o śmierci dziecka w rodzinie mojej mamy. Niemowlę z gorączką według zwyczaju zostało wsadzone do pieca na zdrowaśkę. Zrozumiałam wtedy, skąd mam nieokreślony bagaż strachu. Poczułam przymus, obowiązek, aby przenieść zabobony i obyczaje na płótno, kartkę. Wybrałam haft i wycinankę, techniki używane przez twórców ludowych.

O.A.M.: To trudne pytanie. Takich wydarzeń było mnóstwo i każde z nich jest równie istotne, lecz w momencie, kiedy o nich myślę, zawsze przypomina mi się dziadek Staszek. Jest niezwykłym człowiekiem, trochę tajemniczym, bardzo świadomym i mądrym. Odnosi się z olbrzymim szacunkiem do przeszłości, wierzy w to, że żadna energia nie znika bez śladu i nic nie dzieje się przypadkowo. Kiedy byłam mała, bardzo często zabierał mnie na spacery. Opowiadał mi wtedy o historii miejsc, które odwiedzaliśmy, przywoływał legendy, zwracał uwagę na różne drobiazgi. Dzięki niemu nauczyłam się uważnie obserwować.

Olga Anna Markowska, Serce, Kolonia Artystów, Gdańsk 2018

Olga Anna Markowska, Serce, Kolonia Artystów, Gdańsk 2018

W życiu codziennym odeszliśmy od magii, zaklęć i zabobonów na rzecz pragmatyzmu. Czy uważasz, że brakuje nam magii praktykowanej na co dzień?

A.B.: W moim otoczeniu dostrzegam drobne rytuały. Czasem spotykam młode mamy z wózkami i widzę u nich czerwoną tasiemkę na poduszce. Często ktoś oburza się, że stawiam torebkę na podłodze albo że witam się w progu. Nie przestrzegam tych zasad, ale odnoszę się do nich z szacunkiem.

O.A.M.: Wiele zależy od tego, w jaki sposób rozumiemy obecność magii w codziennym życiu. Nie trzeba wierzyć w przesądy lub nagle zacząć odprawiać rytuały, żeby rzeczywistość stała się niezwykła. Uważam, że wspomnienia są bardzo magiczne, tak samo jak wszystkie elementy otoczenia, które pomagają nam do nich wracać. Małe albo duże przedmioty, miejsca, zapachy. Ważne są też życzenia kierowane w stronę drugiego człowieka. Życzymy dobrego dnia, dobrej nocy, wszystkiego dobrego. Nie powinniśmy o tym zapominać, czuję, że to są prawdziwe czary.

Aśka Borof, Gdy nie chcesz mieć dzieci, 2019

Aśka Borof, urodzona w Gdańsku, absolwentka gdańskiej ASP, gdzie uzyskała dyplom na Wydziale Malarstwa i Grafiki. Malarka, pieśniarka, autorka haftów i makatek. Założycielka grupy śpiewaczo-performatywnej Odłam Źdźbło.

Olga Anna Markowska, urodzona w Łomży, absolwentka Wydziału Rzeźby i Intermediów na ASP w Gdańsku. Artystka interdyscyplinarna, która w swojej twórczości porusza m.in. tematykę pamięci i relacji międzyludzkich przy użyciu muzyki, fotografii i działań o charakterze site-specific.

Paweł Błęcki, urodzony w Gdańsku, doktorant ASP w Krakowie, absolwent Wydziału Sztuki Mediów na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu, niedoszły archeolog. Fotograf, autor obiektów i instalacji, za pomocą których opowiada historie światów ludzkich i nie-ludzkich.

Newsletter

Bądź z nami na bieżąco – Zapisz się do naszego newslettera i śledź nas w mediach społecznościowych: