Jak opisałabyś Sickness Affinity Group (SAG)?
To oddolnie organizująca się grupa osób, które spędzają ze sobą czas, współpracują i udzielają sobie nawzajem wsparcia. Tworzą ją artystki z przewlekłymi chorobami, osoby z różnymi stopniami sprawności oraz pracownice kultury, a także ludzie zajmujący się tematem dostępności, głównie w odniesieniu do świata sztuki, ale także większych systemów instytucjonalnych.
Jak powstała SAG, co wiesz o historii grupy?
Moje zaangażowanie w SAG wiąże się z byciem częścią innego kolektywu artystycznego: COVEN BERLIN. SAG to wspólna inicjatywa powstała z połączenia dwóch kolektywów (Feminist Healthcare Research Group i COVEN BERLIN) oraz osób stowarzyszonych, jak np. Zofia nierodzińska, Alice Romily Walden, Laura Lulika… Spotkałyśmy się podczas konkursu o ten sam grant artystyczny. Tuż po ogłoszeniu wyników zdałyśmy sobie sprawę, że wszystkie naprawdę szanujemy to, co robimy i lubimy siebie nawzajem. Chciałyśmy odrzucić system, który sprawił, że czujemy się zatomizowanymi, konkurującymi ze sobą jednostkami. Postanowiłyśmy znaleźć sposób na współpracę, tak aby nie współzawodniczyć, ale dzielić się naszymi zasobami.
Jak wyglądają spotkania SAG? Jaki jest ich przebieg?
Podstawą funkcjonowania są trzygodzinne spotkania co dwa miesiące, podczas których rozmawiamy o tym, jak sobie radzimy, nad czym pracujemy, czym mamy się zająć podczas spotkania, pytamy o zasoby, pomoc, wsparcie, porady itp. Mogą to być pytania, np.: „Czy znasz dobrą klinikę w Berlinie zajmującą się zwalczaniem bólu?” albo „Jak upewnić się, że praca nad zdrowiem i dostępnością nie jest utowarowiona przez rynek sztuki?” lub „Czy ktoś chce pójść na basen w tym tygodniu?”. Ważne jest, abyśmy rozdzieliły pytania odnośnie tego „czym się zajmujemy” od tych „jak się mamy”, ponieważ często łączymy te dwie dziedziny (przyp. red.: artystyczną i prywatną) jako przepracowane i prekarne pracownice kultury, od których często oczekuje się definiowania siebie poprzez własną twórczość. Ważne jest również, aby spotkania SAG nie były przestrzenią produktywności, ale przestrzenią do dyskusji i wzmacniania relacji. Mamy projekty „ogrodowe” (tak zwane projekty „ogrodowe” powstają daltego, że nie możemy zająć się wszystkimi pomysłami na raz, dlatego niektóre są zasadzane w „ogrodzie”, gdzie mogą się spokojnie rozwijać do czasu, kiedy grupa zadecyduje, że będzie mogła je wesprzeć (przyp. red.). Czasem tworzymy również mniejsze grupy poza SAG, gdzie faktycznie wspólnie nad czymś pracujemy (teraz głównie szukamy sposobów finansowania, ale także piszemy, rozwijamy pomysły na warsztaty, itp.).
Co konkretnie uważasz za ważne w byciu częścią grupy?
Istotne jest spędzanie ze sobą czasu bez konieczności produkowania, głównym celem jest zapewnienie dostępnej i przyjaznej przestrzeni. Czasami bywa to trudne, ponieważ osobiście tak się przyzwyczaiłam do przechodzenia w tryb produktywności, że podczas spotkań robi mi się głupio, jeśli nie robię notatek lub nie mam skonkretyzowanych punktów do poddania pod dyskusję. Jednak naszym głównym zadaniem jest obecność, a przede wszystkim słuchanie.
Co z praktyki SAG mogłabyś polecić innym grupom i artystkom?
Myślę, że uwaga, z jaką SAG traktuje dostępność. Podczas i po spotkaniu zajmujemy się nie tylko rozdzielaniem obowiązków organizacyjnych, takich jak ustalanie godzin spotkań, ale także zebraniem informacji o specjalnych potrzebach, tak aby ułatwić dostęp np. osobom na wózkach, jest też zawsze ktoś, kto organizuje jedzenie, napoje, inna osoba zajmuje się sprzątaniem. Ważne jest, aby liczba zaangażowanych osób była na tyle duża, aby w przypadku, gdy ktoś nie może przyjść na spotkanie, bo opiekuje się dzieckiem, jest chory itp., grupa nadal mogła funkcjonować.
Założenie SAG było świadomym gestem odrzucenia konkurencyjnych zasad i indywidualizmu świata sztuki. Pokazujemy, że można podważyć system, w którym wszystkie tkwimy praktykując współpracę, a nie współzawodnictwo.
Fran Breden jest pracowniczką kultury, zajmuje się kuratorstwem i edukacją artystyczną obecnie m.in. w neue Gesellschaft für bildende Kunst (nGbK). Fran jest członkinią COVEN BERLIN i Sickness Affinity Group. Mieszka w Berlinie.