Rabarbar jest polskim festiwalem queerowego porno tworzonym przez Kingę, Zofkę i Martynę. Jesteśmy grupą queerowych artystek i feministycznych aktywistek skupionych na promowaniu nieheteronormatywnej pornografii, rozumianej jako podstawa demokratycznych form ekspresji, pracy i/lub zabawy. Organizując festiwal, zależy nam na wspaniałej, otwartej i politycznej rozmowie o queerowości i seksualności w naszej polskiej społeczności LGBT+. Priorytyzujemy produkcje realizowane przez i dla queerowych osób, ze szczególnym uwzględnieniem filmów dotyczących niedoreprezentowanych ciał i tożsamości.
ZN: Co łączy pornografię z etyką?
MT: Kiedy queerowe porno zaczynało się rozwijać, w Polsce często stawiane było w opozycji do tego mainstreamowego. Wychodziło na to, że queerowe porno jest etyczne, a to mainstreamowe nie. Organizując festiwal, bardzo chciałyśmy przełamać tę dychotomię, między innymi dlatego, że funkcjonujemy w różnych środowiskach. Zależało nam na tym, aby rozmawiać o etyce, która jest bardzo ważna, ale żeby nikogo nie stygmatyzować. Łączenie etyki z porno jest zatem ok, ale nie na zasadzie negacji mainstreamu, tylko na zasadzie włączania niedoreprezentowanych grup – takich jak osoby nieheteroseksualne, osoby trans, niebinarne, osoby grube, z niepełnosprawnościami, niebiałe itd., i praktyk seksualnych – tych realizowanych z ich własnej perspektywy.
Osobiście uważam, że pornografia jest etyczna wtedy, gdy wszystkie osoby uczestniczące w procesie mają do siebie szacunek i zgadzają się na to, co się ma wydarzyć. W queerowym porno zawsze kładziony jest na to nacisk, taki zwerbalizowany, wypowiedziany. W mainstreamowym porno też się to dzieje, ale niekoniecznie zawsze mamy informację na ten temat jako odbiorczynie. Wydaje mi się, że to, co łączy pornografię z etyką, to już samo myślenie o tym, jak w etyczny sposób realizować takie produkcje Mamy ponakładane różne wyobrażenia wokół tego, co się dzieje w tej branży. Dla mnie ważne jest, żeby o tym mówić, rozmawiać o etyce, rozmawiać o tym, jak osoby się w tym czują, jak my się czujemy. Żyjemy przecież w społeczeństwie, w którym seks jest bardzo stabuizowany.
KM: Obraz pornografi w popkulturze jest nadal bardzo negatywny. Media niestety ciągle przedstawiają osoby występujące w porno jedynie jako bezbronne ofiary handlu ludźmi i uwikłane w mafię narkotykową czy inne tego typu historie. Misją Rabarbaru jest edukowanie publiczności, zwalczanie stereotypów, promowanie sekspozytywnych i ciałopozytywnych przedstawień wyemancypowanych sexworkerek(-ów) oraz amatorek(-ów) chcących podzielić się swoją seksualnością z innymi. W tym roku w naszym programie znalazł się film Documenting Desire zrealizowany przez AORTA Productions, który pokazuje przykładowy proces kręcenia queerowego porno – osoby rozmawiają o swoich fantazjach, granicach, obawach, wspólnie ustalają, czego chcą spróbować, a potem zabierają się do odgrywania ustalonych ról. Oczywiście jest to tylko jeden z wielu różnych sposobów realizacji porno. Dla mnie osobiście ważne jest, żeby nasza publiczność wyszła z projekcji z poczuciem, że kręcenie porno może być miłym doświadczeniem, odbywającym się w atmosferze ciepła i autentycznej wymiany.
MM: Mówisz o etyce na poziomie produkcji porno, tego, w jaki sposób się je robi, ale w opisie waszego festiwalu jest też mowa o „demokratycznych formach ekspresji, pracy i zabawy”. Mam wrażenie, że te demokratyczne formy powinny również obejmować sposoby prezentacji porno, otwierać się na różne możliwości odbioru, związane z osobistymi doświadczeniami. Czy mogłabyś nam opowiedzieć o tym, jak demokratyzujecie przestrzeń wokół porno i seksu?
MT: To jest dosyć skomplikowany proces; mamy to, co jest na ekranie, to, co pokazujemy. Tutaj decyzja leży po naszej stronie jako organizatorek wydarzenia. Aktywnie współtworzymy przestrzeń, w której prezentowany jest dany film, na to (tę przestrzeń) ma również wpływ publiczność festiwalu. Zależy nam, aby stworzyć takie przestrzenie – nie zawsze się to udaje – w których odbiorczynie(-cy) czują się komfortowo, czują, że mają wybór, w każdej chwili mogą zrezygnować z oglądania. W porno pojawia się wiele rzeczy, które działają na zasadzie „triggerów”, rozbudzają różne emocje. Wspólne oglądanie porno jest często zupełnie nowym, innym doświadczeniem. Festiwalizacja porno to proces tworzenia i wypracowywania przestrzeni, gdzie odbiorczynie(-cy) czują się komfortowo i bezpiecznie. Mają prawo do tego, aby ich emocje i reakcje były szanowane. To jest ten proces. Dodatkowo przy queerowym porno ważna jest treść, którą pokazujemy, różni się ona czasem od tego, co oglądamy w pornografii mainstreamowej. W inny sposób oglądamy seks lesbijski, gejowski, w inny sposób też przedstawiany jest seks osób trans. Pornografia mainstreamowa często fetyszyzuje te nienormatywne praktyki seksualne.
KM: Wiele osób, które do nas przychodzi, nie wie, gdzie znaleźć feministyczną, queerową pornografię, z którą mogą się zidentyfikować. Rabarbar daje queerowym osobom darmowy dostęp do wspólnego oglądania wyselekcjonowanego, różnorodnego, politycznego porno dobrej jakości. Mamy słoik na datki, ale są one dobrowolne. Jest też przestrzeń na rozmowę, spotkania z twórcami, pytania, wyrażanie swoich obaw, niepokoi. Jest open call – każda osoba może do nas zgłosić film, wszystko oglądamy, podejmujemy decyzje na zasadzie konsensusu. Zawsze umieszczamy na naszych eventach listę serwisów internetowych lub niezależnych producentów porno, artystek(-ów), które(-ych) polecamy. Staramy się organizować nasze projekcje w przestrzeniach, które przyciągną zróżnicowaną publiczność – w Krakowie mamy Ogniwo – polityczną klubokawiarnię, w Warszawie skłot ADA Puławska oraz Madamme Q – burleskową salę kabaretową. Dla mnie to wszystko są strategie demokratyzowania porno.
ZN: Mówisz o wspólnym oglądaniu porno jako alternatywie do voyeurystycznego podglądactwa, które towarzyszy konsumpcji erotyki w internecie. Niektóre i niektórzy wcale jednak nie chcą dzielić tej intymnej przestrzeni z innymi. Zastanawiam się, na ile potrzebna nam jest partycypacja również w tej sferze życia? W porno przekraczane są normy poprawności obowiązujące w społeczeństwie. Tym przekroczeniom towarzyszyć może poczucie wstydu. Czy zresztą nie po to właśnie tworzone jest porno? Czy otwierając osobiste doświadczanie na uczestnictwo innych, nie ocieramy się o moralizatorstwo, nie cenzurujemy samych siebie?
MT: W kontekście pokazywania queerowego, nienormatywnego porno?
ZN: Tak, a szczególnie w kontekście wspólnego oglądania, połączonego z analizą, empatią, unikaniem fetyszyzacji; oczywiście ze wszystkim się zgadzam, ale chciałabym się dowiedzieć, co z takimi afektami, których nie obejmują normy poprawności politycznej, których nie powinniśmy eksplorować w rzeczywistości społecznej. Mam tu na myśli potrzeby bazujące na wzmacnianiu hierarchii, a nie ich upłynnianiu, dla których pornografia jest wentylem bezpieczeństwa. Czy propozycja etycznego porno nie jest zaprzeczeniem tego uczuciowego laboratorium?
MM: Ja bym do tego dodała jeszcze pytanie o przyjemność.
MT: Dla mnie to są dwie różne rzeczy. Mam doświadczenie oglądania queerowego porno, tak zwanego queerowego porno, bo to też jest superszerokie pojęcie, mogłybyśmy dywagować o tym godzinami, co właściwie ono dla każdej z nas znaczy. Widziałam produkcje, w których pojawiają się zagadnienia hierarchii, przemocy. Takie filmy kategoryzowane często jako fetysze. Chociaż to nie jest tak, że wszystko można włożyć do kategorii fetyszu. W queerowym porno również pojawiają się takie sytuacje, ale są one przełamywane właśnie przez nienormatywność ciał albo przez nienormatywność płciową. Dla mnie ważne jest, żeby dodać to, o czym mówiłam wcześniej: stoimy na stanowisku, zarówno jako twórczynie festiwalu, jak i prywatnie, że nie chcemy negować mainstreamowego porno, zaspokajania tych potrzeb, które się tam pojawiają. Musimy się zastanowić, co myślimy o takiej produkcji, a później porównać to z tym, co myślą aktorki i aktorzy; porno jest przestrzenią polityczną po prostu. Bardzo. Queer oznacza różnorodność, której najczęściej brakuje mainstreamowemu porno. Realizując festiwal queerowego porno, chodzi nam o to, aby więcej osób mogło zobaczyć, że w ogóle coś takiego istnieje i być może się w tej inności odnaleźć. Nam chodzi o te osoby, które nie mogą odnaleźć siebie w mainstreamowych produkcjach, bo one są projektowane na potrzeby męskiego spojrzenia.
KM: Zofio, odpowiadając na twoje pytanie o voyeuryzm, chcę powiedzieć, że absolutnie nie zniechęcamy osób od oglądania Pornhuba przed snem. Sama oglądam. Chcemy pokazać tylko, że jest więcej możliwości. Organizując projekcje, gdzie oglądamy wspólnie porno i o nim gadamy, tworzymy przestrzeń oswajania tego, co dla wielu osób może być wstydliwe i tabu. Stawianie granic co do tego, co jest stosowne – co jest fetyszem, a co przemocą i degradacją, to są sprawy indywidualne. Dla mnie osobiście taką granicą jest kwestia zgody, konsensu. Myślę, że Rabarbar jest superprzestrzenią na otwartą rozmowę na ten temat. Pokazywałyśmy filmy z elementami BDSM i to często inicjowało ważną dyskusję.
ZN: Czy możemy w takim razie spróbować określić, co czyni porno queerowym?
MT: (śmiech) Przepraszam. To jest bardzo trudne.
ZN: Powiedziałaś już, że chodzi tu o reprezentację nienormatywnych ciał. To mógłby być już jeden z warunków…
MT: Tak, ja bym to tak zdefiniowała. Teraz przyszło mi do głowy coś jeszcze. Byłam kiedyś na spotkaniu, jeszcze na Odzysku, wokół queerowego porno, podczas którego rozmawiałyliśmy (albo rozmawiałyśmy i rozmawialiśmy) o różnicach pomiędzy mainstreamem a powiedzmy queerem. I osoby prowadzące wyłuskały kilka zasad, jedną z tych zasad jest ta, o której wspominała Martyna, czyli doświadczanie przyjemności w trakcie całego procesu, konsent wszystkich zaangażowanych osób: tych, które są przed i za kamerą, wszystkich osób w pomieszczeniu, czyli wspólnie wypracowana zgoda, na to, co się będzie działo. Kolejną byłby feminizm, czyli przełamywanie norm, patriarchalnych wyobrażeń na temat seksu. Tam było kilka takich zasad.
Dla mnie queer to nienormatywność, ale też szukanie w nienormatywnościach i mniejszościach jeszcze większych mniejszości. Otwartość na szukanie głębiej, dalej. Czyli nienormatywne ciała, osoby trans, osoby nieheteroseksualne, osoby niebinarne, osoby panseksualne, biseksualne, osoby grube, osoby z niepełnosprawnościami, osoby stare i tak dalej. Zauważam na przykład, że stare osoby w mainstreamowym porno są w kategorii MILF, są to na ogół kobiety. I tyle. Na Rabarbarze pokazywałyśmy na przykład film z udziałem tylko kobiet po czterdziestce; one po prostu miały ze sobą seks i czerpały z niego przyjemność. W queerowym porno ważne jest także przełamywanie norm wizualnych, eksplorowanie estetyki odbiegającej od tej mainstreamowej.
ZN: Mówisz o włączaniu grup mniejszościowych na etapie produkcji filmów, a co z miejscem ich powstawania? Z programu festiwalu można odczytać, że pokazujecie głównie filmy zagraniczne.
MT: To było supertrudne, open call rozsyłałyśmy do rożnych miejsc. Historia festiwalu jest taka: trzy lata temu Kinga została zaproszona przez Queerowy Maj, żeby zrealizować w jego ramach pokaz filmów porno. Pokazała tam kilka filmów zrobionych przez jej znajomych. W zeszłym roku, do drugiej edycji festiwalu, zaprosiła do współpracy Zofię i razem zorganizowały pokaz w Warszawie. Podczas tego wydarzenia zaprezentowany został film mojej koleżanki Soni Milch XXXY, którego byłam operatorką i w którym występowałam. Zostałyśmy zaproszone do dyskusji wokół filmu. Nad kolejną, trzecią edycją festiwalu pracowałyśmy już we trzy, trochę się więc rozrastamy. Po raz pierwszy zdecydowałyśmy się ogłosić open call, żeby zobaczyć, co osoby nam przyślą i czy w ogóle coś przyślą. Z moich obserwacji wynika, że biorąc pod uwagę Europę, to najwięcej dzieje się w Berlinie. Tam jest mnóstwo grup. W Polsce jest niewiele osób zaangażowanych w queer porno, o których wiemy, dlatego ostatecznie podczas festiwalu zdecydowałyśmy się na pokazanie dwóch produkcji zrealizowanych w Polsce. Jedna z nich to animacja – film Renaty Gąsiorowskiej Cipka, druga to film kręcony na Pornhub przez trans chłopaka – Teda Pakulskiego FTM Stroking Morning Wood. Zdaję sobie sprawę z tego, że dwa filmy z Polski to bardzo mało. Miałyśmy też produkcję pochodzącą z Ukrainy Endless History of Diseases.SBOYKA. Kiev Porn Horrors, part1 zrealizowaną przez Antigone. Otrzymałyśmy bardzo dużo zgłoszeń, ale 90 procent było z Zachodu.
KM: Liczymy na to, że dzięki pokazywaniu queerowego porno w Polsce, więcej osób zacznie u nas robić takie filmy.
ZN: Zastanawiałam się, jeśli możemy na chwilę wrócić do odbiorców(-czyń), jak to jest organizować festiwal porno w Polsce w obecnej sytuacji politycznej, czy nie spotykacie się z negatywnymi reakcjami, przemocą, hejtem? Czy to dlatego w opisie festiwalu ujawniacie tylko wasze imiona bez nazwisk?
MT: Nie, imiona pojawiły się, bo długo zastanawiałyśmy się nad kwestią autorstwa, ale ostatecznie stwierdziłyśmy, że fajnie jest przedstawić się zaproszonym osobom. Dużo jednak o tym rozmawiałyśmy, o tym jak w queerowy sposób nie zawłaszczać przestrzeni, że to nie my tutaj mamy dyktować to, czym jest queerowe porno, że to nie o nas jest to wydarzenie. Podjęłyśmy w końcu decyzję, że przedstawimy się tylko imionami.
KM: Dla mnie to był wybór bardziej w stronę skracania dystansu niż anonimowości – ja mówię i piszę otwarcie o tym, że współprowadzę festiwal. Część mojej rodziny, z którą jestem blisko, wie o tym i wspiera. Pokazywanie queerowego porno w Polsce nie jest łatwe. Wiele instytucji, z którymi próbowaliśmy współpracować, odmówiło w obawie, że straci państwowe dofinansowanie. Myślę, że jakbyśmy zaproponowały wystawę artystyczną o tematyce homoerotycznej, a nie festiwal filmów porno, to by przeszło. Ja osobiście rozumiem i szanuję te obawy, ale oznacza to, że znalezienie przestrzeni jest trudne. Szczególnie przy obecnej nagonce na LGBT. Ale zależało nam, żeby nie używać eufemizmów i walczyć o miejsce dla queerowej pornografii, więc współpracujemy z osobami, które nie boją się tego słowa.
MT: A jeśli chodzi o organizację, to aktualnie wkradł się do niej chaos; miałyśmy zaplanowane pokazy w czterech miastach, udało nam się w dwóch, teraz chciałybyśmy pokazać filmy w Poznaniu, ale nie wiem, czy się uda. W Krakowie, jak tylko umieściłyśmy wydarzenie na facebooku, to zostało one zgłoszone i zablokowane. W Warszawie podczas trwania festiwalu miałyśmy zablokowane konta facebookowe. Wydarzenie prawie od razu zniknęło z mediów społecznościowych. W Warszawie byłyśmy też zaproszone do zrobienia pokazu przez grupę Dziwnowo stacjonującą wtedy w domku na Jazdowie, ale ostatecznie Dom Kultury Śródmieście (jednostka zarządzająca domkiem) nie zgodził się na pokazywanie porno, mimo że napisałam im długi e-mail, jak bardzo dzisiaj queerowość i seksualność wpisują się w różne trendy instutucji kultury w mieście (śmiech). Więc na ostatnią chwilę szukałyśmy nowego miejsca. W Szczecinie miałyśmy miejsce, które ogarniała nam Paulina z Girls Watch Porn, ale chłopaki z baru, w którym miałyśmy pokazać filmy, przestali się odzywać i odbierać telefony. Był taki moment, że nie miałyśmy w ogóle możliwości rozpowszechniania informacji, prosiłyśmy inne osoby, żeby coś wrzuciły na facebooka, nie mogłyśmy też nic wysyłać z profilu festiwalu ani z prywatnych kont. Zablokowano wszystkie grupy, które administrowałyśmy, totalnie nas poblokowano. A to była nasza forma promocji. Wszystko więc się opóźniło, dwa dni przed festiwalem udało nam się dopiero umieścić program w internecie.
MM: Social media dość skutecznie blokują wszystkie treści dotyczące seksu i pornografii.
ZN: …żeby nam tylko Magazynu RTV nie zablokowali.
MM: Kwestii dotyczących seksualności nie blokują, blokują tylko sex przez „x” i porno.
MT: To jest w ogóle o szerszej polityce wobec pracy seksualnej. Na przykład portale, które są ze Stanów Zjednoczonych; w Stanach teraz jest wprowadzona ustawa SESTA/FOSTA, która przerzuca odpowiedzialność za treść z użytkownika czy użytkowniczki na portal. W związku z tym wszystkie portale, jeśli chodzi o pracę seksualną, zostały poblokowane, osoby powyrzucane. Osoby pracujące w internecie, szukające w internecie klientów, zostały postawione w sytuacji, że musiały zacząć szukać ich na ulicy. Ta polityka ma również wpływ na branżę porno. Amerykańskie serwery poblokowały strony osobom robiącym i sprzedającym porno, co uniemożliwiło całą promocję. I facebook też właśnie tam idzie. To jest o całej polityce social mediów, która jest stygmatyzująca dla pracy seksualnej. To jest ważne, żeby o tym mówić.
ZN: Wracając jeszcze na chwilę do facebookowej cenzury – to jakich eufemizmów trzeba używać? Przecież można publikować treści związane z seksualnością, wystarczy pewnie unikać stosowania konkretnych słów.
MT: Myślę, że są słowa klucze. My zaczęłyśmy na instagramie używać porno z kropką. Por.no, więc miałyśmy rabarbar por.no, jakiś absurd, ale wtedy instagram nam leciał. To nie wszystko – osoby rozczytywane jako kobiety nie mogą pokazywać sutków, nie można także pokazać genitaliów. I dupy. Miałyśmy ulotkę z dupą i też nas poblokowali.
MM: Tak pamiętam. Ale w istocie jest jeszcze gorzej, bo nagość lub czynności seksualne są interpretowane przez algorytmy bardzo szeroko. Genitaliów nie musi być widać, sutków nie musi być widać, wystarczy że są dwa ciała interpretowane jako nagie i ban. Trzeba prosić o dodatkową weryfikację, ona przywraca treści, ale nie skraca blokady. Jest to skomplikowana polityka, której zadaniem jest utrudnić działanie na tym polu. Opowiedz trochę o odbiorcach festiwalu, czy macie swoją publiczność?
MT: W Warszawie to było dla mnie bardzo ciekawe, także dlatego, że w zeszłym roku byłam zaproszona do dyskusji, a w tym roku współorganizowałam cały festiwal. Miałam więc dwa odmienne doświadczenia. Kiedy byłam zaproszona do dyskusji, to patrzyłam, czy są moje koleżanki i mnie wspierają i nie wiem, kto inny tam był. Teraz obserwowałam. Na ADZIE (skłot w Warszawie) było o tyle ciekawie, że przy pierwszym loopie (pokazywałyśmy filmy w loopie przez cztery godziny) to były same takie chłopaki, których rozpoznawałam jako cischłopaków, choć nie mogę robić aż takiego założenia, na takim punk rocku. Wysiedzeli do końca i jestem z tego bardzo dumna. Byli też zaciekawieni, bo my trochę rozmawiamy pomiędzy filmami. Pytamy, jak osoby się czują, powtarzamy, że to jest ok, żeby wyjść, jeśli nie czujesz się komfortowo, że mogą pojawić się rzeczy dziwne i tak dalej. Mam też wrażenie, że w środowisku queerowym w pewnym momencie zrobił się boom na porno, to stało się fajne, żeby oglądać porno, być uczestniczką festiwali, robić porno, ale nie wszystkie osoby to podzielają, nie wszystkim osobom łatwo o komfort, więc chciałyśmy zapewnić taką możliwość i przestrzeń.
Tak więc na Adzie była taka ekipa, w tym osoby, które przychodziły z AFF (Anarchistyczny Festiwal Filmowy), który odbywał się w tej samej przestrzeni. Moje znajome też dostrzegłam. W Madame Q było dużo młodych osób queerowych i widownia przychodząca na burleskę – mężczyźni około czterdziestki, pani około sześćdziesiątki, bardzo zainteresowana. W Madame Q miałyśmy też rozmowę z reżyserem filmu 36 year old virgin Skylerem Braedenem Foxem. Przyszło naprawdę dużo normatywnych osób, które były bardzo zainteresowane, mówiły, że widziały coś takiego po raz pierwszy w życiu. Jedna osoba podczas dyskusji powiedziała: „Może to wyda się dziwnie, bo pracuję seksualnie na kamerach, ale bardzo się stresuję, oglądając porno i go nie lubię, a tutaj przyszłam i jestem wzruszona”. To było bardzo ujmujące.
KM: Ten moment, o którym mówisz, był dla mnie jednym z najmilszych doświadczeń całego festiwalu – potwierdzeniem, że warto to robić. Drugim takim momentem była projekcja w Krakowie, kiedy mama jednej z uczestniczek upiekła z okazji festiwalu ciasto rabarbarowe. Megaurocze było poczuć rodzinne wsparcie dla naszej inicjatywy. W Krakowie od trzech lat robię pokazy porno w ramach Queerowego Maju. Mam wspaniałą stałą publiczność, są to głównie młode osoby zaangażowane politycznie.
MM: A osoby, które zajmują się pornografią? Czy to jest też wydarzenie, na którym mogą się spotkać, wzajemnie poznać?
MT: Byłoby idealnie. Były spotkania między różnymi osobami, w zeszłym roku też, na przykład podczas naszej rozmowy. To stwarza okazję do „outowania się” osób pracujących w branży seksualnej. Ponieważ widzisz inne osoby, które też to robią. Ale nie miałyśmy w tym roku przestrzeni na wielkie dyskusje, właściwie to tylko jedną. I też zastanawiamy się, bo zdążyłyśmy już zrobić kawałek ewaluacji, jak ulepszać naszą formułę. My też robiłyśmy to bez finansowania, własnymi siłami…
KM: Spotkałam wśród publiczności kilka osób pracujących seksualnie. Ale te rozmowy na razie bardziej odbywają się w kuluarach. To jest proces, który wymaga cierpliwości i systematyczności. Żeby taka dyskusja mogła się wydarzyć publicznie, musi powstać baza zaufania. Rabarbar jest ciągle w fazie kiełkowania i to jest totalnie ok.
ZN: Czyli organizacja całego festiwalu to wasza praca wolontaryjna?
MT: Tak. Zbierałyśmy datki, żeby zwrócić za bilet reżyserowi, zwrócić sobie za wydruki etc., żebyśmy nie wykładały z własnej kieszeni.
MM: Czy poza festiwalem można te filmy gdzieś zobaczyć? Czy możesz powiedzieć coś o dystrybucji tego typu materiałów, o bazach wiedzy na ten temat? O ile porno mainstreamowe jest ogólnie dostępne, można je podglądać w internecie w zasadzie bez ograniczeń, o tyle wszystko, co nienormatywne, alternatywne, jest pochowane, trzeba za to zapłacić, trzeba w końcu wiedzieć, gdzie tego szukać.
MT: Ja osobiście i także jako współorganizatorka festiwalu zawsze zachęcam do płacenia za porno. Wiele osób to robi, to jest ich praca, więc to jest nie tylko o seksie, ale jest także o pracy. Wszystkie osoby, które oglądają porno, rzadko rozpoznają siebie jako klientki lub klientów. A ponieważ nie rozpoznajemy pracy seksualnej czy w biznesie pornograficznym, czy w bezpośrednim kontakcie, czy online, jako pracy w ogóle – to przy okazji takiego festiwalu jak nasz warto o tym mówić. Warto pamiętać, że nie jesteśmy tylko odbiorczyniami, ale także klientkami.
Podczas Rabarbaru pokazujemy najczęściej produkcje festiwalowe, ale zdarzają się też na przykład filmy grup i osób Meow Meow, Aorta Films, Ashley Vex, które sprzedają filmy w internecie. Na stronie oglądasz trailery i jeśli ci się spodoba, to możesz wykupić dostęp. Część osób robi tylko porno, które jest festiwalowe, wystawowe i tyle. Miałyśmy też filmy, w których występowała Jiz Lee, to jest taka ikona queerowego porno. Osoba pisze też na ten temat, publikuje, robi to od wielu lat. Wydaje mi się, że Jiz też była zaangażowana w The Crash Pad Series, czyli takie jedno z pierwszych bardziej queerowych porno w ogóle – przynajmniej tych, które znam. To jest osoba, która sprzedaje porno, działa także na scenie mainstreamowej. Cóż, trzeba tego szukać. Możemy wymienić się linkami, gdzie można znaleźć tego typu porno.
KM: Jiz Lee prowadzi też queerową platformę porno Pink Label TV, którą serdecznie polecam.
ZN: Czy możesz wymienić powody, dla których ogląda się porno?
MT: Mogę podać powody, dla których ja oglądam porno.
ZN: Powiem tylko, skąd to pytanie. Mainstreamowe porno służy przede wszystkim do osiągnięcia orgazmu. Na waszym profilu facebookowym jest napisane, że zapraszacie publiczność ze względu na wszystkie inne powody, również orgazm, ale o te wszystkie inne powody chciałabym właśnie zapytać.
MT: Bardzo interesuję się seksualnością innych osób, jestem ciekawa praktyk seksualnych innych, zastanawiam się nad tym. Tak mam też z queerowym porno, bardzo jestem ciekawa praktyk, których być może nie znam, nie wiem nawet, że istnieją, nie wiem, jak osoby radzą sobie ze swoimi ciałami, które są różne. Sama jestem osobą cispłciową z bardzo normatywnym ciałem. Oglądam więc porno po to, żeby się czegoś dowiedzieć. Ale także dla przyjemności. Przyjemność również jest czymś istotnym.
MM: A gdzie stawiacie granicę pomiędzy tym, co jest porno, a co nim nie jest? Odcinam się teraz od podziału na mainstream i queer. Czym jest ono dla was jako kuratorek, organizatorek, selekcjonerek festiwalu? Widzę w lineupie prace artystek, prace wideoartowe…
MT: Selekcjonowanie było orką. Zrobiłyśmy sobie listę wszystkich filmów, które dostałyśmy. Każda z nas obejrzała wszystkie nadesłane propozycje i później o nich rozmawiałyśmy. Zastanawiałyśmy się, co nam pasuje, co nie, jak to odczytujemy. Dostałyśmy kilka takich produkcji, co do których nie wiedziałyśmy, co zrobić. Ciężko jest być w sytuacji, w której trzeba powiedzieć: Hej, nie rozumiemy, nie jesteśmy pewne, nie wiemy lub uważamy, że coś nie jest pornografią. Z drugiej strony mamy swoje wyobrażenia i kategorie, robiąc ten festiwal i chcemy, żeby rzeczy były o seksie. I dalej idziemy w pytanie, co jest o seksie, a co nie jest. Dostałyśmy bardzo dużo zgłoszeń, ponad czterdzieści filmów, a liczyłam, że będzie to około dziesięciu. Odrzucałyśmy też produkcje, przy których nie wiedziałyśmy, jak mamy rozmawiać z odbiorcami i odbiorczyniami. Także dwa lata temu podczas dyskusji była taka sytuacja, że przyszedł pan, który mówił, że nic z tego, co pokazujemy nie jest porno. „Czytałem i wiem, co to jest porno. Porno to są zbliżenia na akty seksualne, a to, co tu pokazujecie, to nie jest porno, to można ewentualnie wystawiać w galeriach”. To jest to, o czym mówisz, Martyna. Pojawiają się na przykład rzeczy bardzo metaforyczne. My mu wtedy odpowiadałyśmy, że nie ma jednej definicji porno… Musimy ciągle podejmować decyzje dotyczące programu festiwalu, jeśli trzy jesteśmy czegoś zupełnie pewne, to się nie zastanawiamy. Ale bardzo często mamy wiele wątpliwości. Zależy nam, żeby festiwal był o seksie, w jego jak najszerszym ujęciu.
KM: Queerowość z definicji jest niejasna, jest to kategoria, która ma robić bałagan i zamieszanie, niepokoić, stymulować pytania. W programie staramy się pokazywać filmy, które podają w wątpliwość granice tego, czym jest porno. Czy potrzebujemy zobaczyć seks, żeby coś było pornografią? Co to jest seks? Czy potrzebujemy czuć się podniecone(-eni)? Nie dajemy jasnych odpowiedzi. Nasza publiczność decyduje o tym sama dla siebie. Pokazujemy filmy animowane, dokumentalne, video art, amatorskie porno, profesjonalne porno – szeroki wachlarz zarówno w formie, jak i w treści. Chcemy, żeby każda osoba mogła znaleźć coś dla siebie. Staramy się wyważyć między filmami poważnymi a zabawnymi, politycznymi a rozrywkowymi. Dla mnie przy wyborze najważniejsze jest pytanie: czy ten film mówi nam coś nowego o ciele, seksualności, przyjemności, polityce? Jak działa w zestawieniu z innymi wybranymi przez nas filmami? Czy queeruje to, czym jest seks i porno? Czy pokazuje coś, co na co dzień jest niewidoczne? Czy uczy mnie, jak lepiej kochać siebie i osoby, z którymi wchodzę w relacje?
rabarbar.festival@gmail.com