Arrow-long-left
PL|EN

Wstępniak

Krytyka

Kiedy wszystko wisi na włosku, nie zapominajmy o oddechu

fot. Wojciech Buyko "Bagno na Polesiu"

W drugim numerze „Magazynu RTV” zarysowaliśmy projekt demitologizacji figury człowieka jako stworzenia stojącego na szczycie hierarchii gatunkowej. Poddaliśmy go eksperymentalnej transformacji w czującą i wibrującą materię. Artystki, aktywiści i inni użytkownicy teorii i sztuki zaproszeni do partycypacji przedstawili kilka sposobów na to, jak przetrwać po końcu antropocenu – w świecie, w którym skrzela są przydatniejsze od oskrzeli, sprawny ogon od kończyn dolnych, a instynkt cenniejszy niż złoto.

W czwartym numerze chcielibyśmy jednak na chwilę powrócić do społeczności ludzkiej, po to aby przyjrzeć się problemowi przemocy występującemu wśród politikon zoon, czyli zwierząt społecznych. Odnajdywanie społecznie przerwanych połączeń ze światem nie miałoby przecież sensu, gdybyśmy nie próbowali(-ły) kwestionować naszego kulturowego uprzywilejowania na Ziemi oraz funkcjonowania w wykutych przez nas samych cywilizacyjnych ramach, które każą nam sublimować przemoc. 

Z lektury książki Judith Butler Ramy wojny. Kiedy życie godne jest opłakiwania (polskie wydanie 2011 r.) można wywnioskować, że stosowanie przemocy to paradoksalnie część walki o więzi innego typu niż te ufundowane na chęci dominacji. Filozofce chodzi o to, aby podmiot – uznając oczywistość mroków systemowego, kulturowo formatującego charakteru przemocy – mimo wszystko próbował w odpowiedzialny sposób się z nią obchodzić. Autorka prowokuje nas do powściągnięcia się od stosowania  przemocy tam, gdzie „pragnienie odwetu staje się najostrzejsze” – co, jak zakładamy, staje się możliwe dzięki przekroczeniu systemowego wyparcia miłości, współodczuwania ze światem, ludzkimi i nieludzkimi innymi. Rosi Braidotti z kolei poszerza pojęcie bliźnich. Posługując się terminem „kondycji postludzkiej”, pisze o „możliwościach afirmatywnych transformacji zarówno struktur podmiotowości, jak i produkcji i teorii wiedzy” (Po człowieku, polskie wydanie 2014). 

Czy możliwe są afirmatywne ujęcia przemocy i gdzie zaczyna się przebudowa? Butler twierdzi, że tam, gdzie dostrzegamy „kruchość życia”, czyli podstawową współzależność wszystkich żywych organizmów. Braidotti ujmuje tę kwestię radykalnie, pisząc o witalnych formach życia, które przekraczają dychotomię tego, co ludzkie i nie-ludzkie – Zoe. Obie filozofki, każda na swój sposób, pokazują, jak rozkładać na czynniki pierwsze przemocowe aspekty wspólnotowych form ludzkiego życia powodowanych potrzebą zaznaczenia różnicy, która w  najradykalniejszym swoim przejawie skutkuje konfliktem zbrojnym. 

Zaznaczanie różnicy oprócz tego, że jest przemocą, bo wiąże się z oddzieleniem od świata, ciała matki, podmiotu od materii, ma również potencjał emancypacyjny. Dlatego inspiracją do powstania czwartego numeru „Magazynu RTV” stał się konstruktywny charakter przemocy, wynikający z uznania, że jest ona słabością (nie)ludzką, która ma wpływ na sposób interakcji człowieka ze światem, z materią będącą nim i znajdującą się poza płynnymi granicami jego powłoki skórnej.

Punktem wyjścia dla refleksji nad nią czynimy konkretne, tak indywidualne, jak i kolektywne przykłady radzenie sobie z przemocą – tak, aby przetrwać i troskliwie ochronić siebie nawzajem przed zniszczeniem. „Jeżeli w ogóle mamy tu do czynienia z jakąś moralnością, to znaleźć ją można jedynie w intuicji, że „ja” potrzebuje innego, by przeżyć, że „ja” – pisze Butler – jest nieodmiennie relacyjne, że zaczyna istnieć nie tylko dzięki samopodtrzymaniu, ale też dzięki temu, że wykształca zdolność utrzymywanego w czasie zwracania się do innego”.

Nasz świat i społeczny dobrostan wiszą na włosku jak nigdy przedtem. Na przewodniczki wybieramy zatem osoby najbardziej narażone na działanie systemowej przemocy, czyli bohaterki i bohaterów filmu Residenzpflicht (Obowiązek zamieszkania), autorstwa Denise Garcii Bergt, brazylijskiej reżyserki i inicjatorki berlińskiej organizacji International Women* Space, skupiającej kobiety na uchodźstwie. Zmuszone do opuszczenia swoich krajów wyniszczonych wojnami i kolonizacją, przypływają do Europy po to, aby tu pozostać. To na przykładzie ich biografii aktualizowane są dziś podstawowe prawa jednostek do życia, zamieszkiwania i swobodnego poruszania się. Ich respektowanie związane jest z globalną odpowiedzialnością.

Podobna skala odpowiedzialności dotyczy cyrkulacji dóbr, o czym przypominają działania Pawła Błęckiego. Plastik, powstający w procesie destylacji ropy naftowej, zamieniany na produkt niskopłatną pracą kobiet w jednej z azjatyckich fabryk, trafia na półki sklepowe europejskich dyskontów, a tym samym staje się częścią naszych (nie)ludzkich organizmów. Transportowany morzem powraca do niego po okresie przydatności do użycia na lądzie; wyrzucony podczas przypływu staje się tworzywem minimalistycznych rzeźb wystawianych w nadmorskich galeriach sztuki.

W tym samym czasie, w innym punkcie geograficznym, położonym nad Morzem Śródziemnym, Jasmina Metwaly przemierza ulice Kairu wstrząśniętego przed ośmioma laty emancypacyjnym zrywem, dziś trzymanego w ryzach przez żołnierzy prezydenta as-Sisiego. Militarny prekariat patrolujący ulice, przysypiający na murkach oraz w budkach strażniczych, wywołuje współczucie. Tylko jedno zdanie z Rolanda Barthesa o pasie i róży przypomina autorce, że przecież mogło być inaczej.

Tymczasem w Donbasie toczy się wojna. Ukraiński artysta Vitalii Shupliak opisuje losy przesiedlonej inicjatywy kulturalnej IZOLACJA, a także swoich kolegów i koleżanek, których biografie przerwała przymusowa emigracja do Poznania, Berlina, Paryża…

Na Poznań nie spadają bomby, ale na ulicach i tak nie jest bezpiecznie, szczególnie kiedy przemieszczasz się na różowym rowerze, tramwajem w hidżabie czy rozmawiasz w innym języku niż polski. Wieczorami z poznańskiego mrówkowca swój komunikat nadaje Ania Adamowicz. Jest on o tym, że nadziei już nie ma, bo koniec świata bliski, a kapitał daleki, szczególnie odległy od sektora kultury i edukacji, w którym zatrudnienia szukają, choć rzadko znajdują, absolwentki uczelni artystycznych i kierunków humanistycznych. Na pogorzelisku aktywistycznych wypaleń tli się jednak cień uśmiechu, który wstrząsa światem.

13 listopada 2015 roku Paryżem wstrząsa terror. Studentka sztuki Vanessa Gravenor zostaje postrzelona pociskiem z kałasznikowa. Broń, przemycona przez Bałkany do Wiednia, trafia prosto w ręce religijnych fanatyków strzelających gdzie popadnie w ciepłą, weekendową noc, z piątku na sobotę.

Równolegle do tych wydarzeń, za murami szczecińskiej Akademii Sztuki artystka Olga Lewicka tworzy alternatywę dla opresyjnego systemu bazującego na figurze autorytetu. Cytuje przy tym Friedricha Nietzschego: A: „Jak to? Nie chcesz żadnych naśladowców?” B: „Nie chcę, by mnie w czymś naśladowano; chcę, by każdy chadzał własną drogą, tak samo, jak ja to czynię”. A: „Więc?”.

„Magazyn RTV” nie zna jeszcze pewnej odpowiedzi na pytanie, jak radzić sobie z przemocą, jak uzdrawiać siebie, nie zapominając o innych. Na próbę podążamy za kojącym poranione ciała oddechem Dobrawy Borkały, z syntetycznych muszelek-odpadów składamy nową epokę chthulucenu oraz praktykujemy feminizm na globalną skalę z IWS (International Women* Space). Zachęcamy do współudziału oraz wskazywania innych możliwych kierunków ocalenia tego, co w nas transformatywne, poprzez docieranie do głębokich pokładów przemocy.

Newsletter

Bądź z nami na bieżąco – Zapisz się do naszego newslettera i śledź nas w mediach społecznościowych: